Niesamowite emocje towarzyszyły piątkowemu (10 listopada) spotkaniu I ligi koszykarek, w którym KKS Olsztyn pokonał niespodziewanie we własnej hali wicelidera tabeli AZS Uniwersytet Warszawski 69:62 (19:18, 17:12, 8:19, 25:13) . Huśtawka nastrojów przekroczyła wszelkie granice. Od euforii, poprzez załamanie, gdy olsztynianki w kilka minut straciły dużą przewagę i ponownie do ogromnej radości, kiedy finisz przyniósł zwycięstwo.
KKS Olsztyn – AZS Uniwersytet Warszawski 69:62 (19:18, 17:12, 8:19, 25:13)
KKS Olsztyn: Justyna Michalak -0, Joanna Markiewicz-15, Wiktoria Bałdyga-0, Aleksandra Monko-9, Ksenia Zajączkowska-14, Monika Zdrada-0, Kamila Żukowska-0, Marta Sztąberska-0, Agnieszka Mazuro-2, Jolanta Wichłacz-14, Natalia Gzinka-15
Przed meczem bilans tego sezonu obu zespołów był wymowny. Studentki z Warszawy – cztery wygrane spotkania, KKS – zaledwie jedno zwycięstwo. Wskazanie faworyta było więc zadaniem łatwym. Na szczęście prognozy nie zawsze się sprawdzają. Olsztynianki jak zwykle zagrały z ogromna pasją i choć nie uniknęły chwil słabości, potrafiły je przełamać, a znakomita i mądrze rozegrana końcówka zrekompensowała poprzednie rozczarowania. A chwil zwątpienia nie brakowało.
Ale po kolei. KKS rozpoczął spotkanie bardzo dobrze, od prowadzenie 13:6. Pod koszem znakomicie radziła sobie Natalia Gzinka, dobrze grała Aleksandra Mońko, a to przy solidnej jak zwykle postawie trzech czołowych zawodniczek: Joanny Markiewicz, Kseni Zajączkowskiej i Jolanty Wichłacz musiało dać efekty. Akademiczki sprawiały wrażenie zaskoczonych, jednak w końcówce kwarty podkręciły tempo, wykorzystały też kilka błędów olsztynianek i prawie zniwelowały dystans. W drugiej osłonie mimo kiepskiego początku KKS wrócił do gry z pierwszych minut i na przerwę schodził przy wyniku 36:30, co już było niespodzianką.
Gdy po wznowieniu KKS zdobył osiem oczek z rzędu i przewaga wzrosła do 14 punktów (44:30) zanosiło się na prawdziwą sensacje. I wtedy nastąpiło coś, co na tym poziomie rozgrywek zdarzyć się nie powinno. Przed ponad siedem minut gospodynie nie trafiły do kosza, a rywalki wykorzystywały tę niemoc bezlitośnie. W efekcie zaliczyły 19 oczek po rząd i trzecią odsłonę skończyły przy korzystnym dla siebie wyniku 49:44.
Wydawało się, że wszystko już stracone, że KKS po takim ciosie nie zdoła się podnieść. Tymczasem w pierwszej minucie ostatniej odsłony olsztynianki wyrównały i znów rozgorzała walka. 54:49 dla AZS i za chwile 56:54 dla KKS. Na finiszu świetnie zagrały: Joanna Markiewicz i Jolanta Wichłacz, które zdobyły kluczowe punkty dające nam przewagę 64:60. Do końca brakowało 90 sekund. Olsztynianki były w dobrej sytuacji, bowiem przeciwniczki miały pięć przewinień, a faulować musiały. W każdym razie ostatnie fragmenty KKS rozegrał popisowo i jeszcze zwiększył dystans . Zwycięstwo 69:60 wszyscy przyjęli ze zrozumiałą euforią.
{AdmirorGallery}kksolsztyn2017k{/AdmirorGallery}