Koszykarki KKS Olsztyn po serii zwycięstw przegrały w piątek (1 grudnia) na wyjeździe z zespołem Panattoni Europe Lider Pruszków 57:79 (14:15, 13:15, 10:22, 20:27), choć pierwsza połowa nie zapowiadał tak wysokiej porażki. Decydujący był początek trzeciej kwarty, kiedy przewaga Lidera wzrosła do kilkunastu punktów. Joanna Markiewicz (22 pkt.) nie miała wsparcia. Świetna snajperka Ksenia Zajączkowska tym razem nie miała swojego dnia.
Panattoni Europe Lider Pruszków – KKS Olsztyn 79:57 (15:14, 15:13, 22:10, 27:20)
KKS Olsztyn: Joanna Markiewicz-22, Agnieszka Mazuro-0, Aleksandra Monko-8, Jolanta Wichłacz-8, Ksenia Zajączkowska-2, Wiktoria bałdyga-4, Adrianna kalinowska-7, Monika Zdrada-0, Natalia Gzinka-6, Justyna Michalak-0.
Początek spotkania należał do Lidera, który od razu objął prowadzenie 5:1. Olsztynianki szybko jednak otrząsnęły się z przewagi rywalek i wkrótce złapały kontakt. Pierwsza kwartę przegrały zaledwie jednym punktem. W zespole olsztyńskim do kosza trafiały w zasadzie tylko Joanna Markiewicz i Aleksandra Mońko. W drugiej odsłonie nadal trwała wyrównana walka. W 18 minucie na tablicy było 27:26 dla KKS, jednak w końcówce pruszkowianki z nawiązka odrobiły dystans.
Fatalny w skutkach okazał się początek gry po przerwie. Olsztynianki dopadła niemoc. Seria 11 punktów pozwoliła Liderowi odskoczyć na kilkanaście oczek i to były już poważne straty. Zwłaszcza, że zespół z Pruszkowa dysponuje dość wyrównanym składem zawodniczek. A u nas niestety jako snajperka nie istniała Ksenia Zajączkowska, która na zawołanie zdobywa przynajmniej 20 punktów w każdym spotkaniu. Tu przez trzy kwarty nie trafiła ani razu (siedem prób).
W tej sytuacji wiara w sukces gasła z minuty na minutę, a pruszkowianki mając duży komfort, grały swobodnie i powiększały dystans. Różnica z trzech oczek do przerwy wzrosła do 23 na trzy minuty przed syreną. W efekcie wysoka porażka 57:79, z którą trzeba było się liczyć, bo przed ligą Lider należał do głównych faworytów rozgrywek.
Bardzo dobre spotkanie Joanny Markiewicz. Niezłe momenty miały młodsze zawodniczki, ale na Lidera było to zdecydowanie za mało.