Składy zespołów i przebieg spotkań Pucharu Polski w koszykówce kobiet dobitnie świadczą o tym, że jest to turniej przez kluby niechciany, bezsensowny. Każdy tylko kombinuje jak się z tej imprezy szybko wykręcić i mieć święty spokój. Najgorzej, że udział w niej jest obligatoryjny i absencja niesie za soba konsekwencje finansowe i dyscyplinarne. To jedyny powód uczestnictwa w nim większości zespołów.
Spotkanie II rundy między drużynami KKS Olsztyn i Baton Basket 25 Bydgoszcz było tego dobitnym dowodem. Po zakończeniu spotkania bardziej cieszyli się „przegrani”, bo kłopot mają z zgłowy. Zwycięzcy muszą znów przeprowadzic nowelizacje budżetu i zmieścić się w nim bez uszczerbku dla podstawowych zadań: udziału w rozgrywkach ligowych seniorek i grup młodzieżowych.
Wspomniany przykład meczu w Olsztynie dowodzi, że najbardziej zadowoleni są ci, którzy to spotkanie „obsługują”, a więc sędziowie i komisarze, którzy skasowali „swoje” i bogatsi o kilkaset złotych rozjechali się do domów. Nie raz podkreślałem, że związki sportowe przestały pełnić rolę do jakiej zostały stworzone. Szkolenie zawodników, także trenerów ma charakter śladowy, rozbudowały się do nieprzyzwoitych rozmiarów komórki sędziowskie. Ta grupa ludzi przejęła dowodzenie i podporządkowała działalność swoim interesom. Koszykówka nie jest jedyna, w siatkówce i piłce ręcznej panuje podobna tendencja.
Mecz pucharowy w Olsztynie sędziowała para z Kujaw i Pomorza, komisarz był z Gdańska i tym Panom trzeba było zapłacić. Tak dzieje sie w wielu przypadkach sztucznie stworzonych rozgrywek, których nikt nie chce oprócz wspomnianej grupy ludzi.
W Polsce tak się robi kasę – legalnie ze wszystkimi stosownymi papierami. Pod płaszczykiem imprezy, która w innych czasach miała prestiż i wzięcie, łupi się kluby z pieniędzy i nikt nie pyta czy kogoś na udział w turnieju stać czy nie.
A ci co przeszli do następnej rundy głowią się. Jak przechytrzyć rywala i mieć tę bezsensowną imprezę za sobą…