WAMA-SPORT Historia – Oceniamy I ligę siatkarzy sezonu 1985/86 (2)

Fot. azs olsztyn archiwum

Poprzedni odcinek podsumowania sezonu rozgrywek ekstraklasy (1985/86) poświęciliśmy ogólnej ocenie mistrzostw i zasygnalizowaniu niepokojących zjawisk nękających te dyscyplinę sportu. Wystawiliśmy też cenzurki wszystkim ligowcom z wyjątkiem AZS Olsztyn. To traktujemy oddzielnie. Tym bardzie, że był to sezon przełomowy. Rozmawialiśmy z trenerem Leszkiem Doroszem i wiceprezesem Wenantym Rotkiewiczem

W podobnym gronie spotkaliśmy się przed rokiem. Wówczas zespół zdobył brązowy medal Mistrzostw Polski, ale wówczas osiągnięty rezultat wcale nie był motywem przewodnim dyskusji. Wspólnie wyrażaliśmy troskę o dalsze losy AZS, obawiając się nawet o jego przyszłą ligową egzystencję. Minęło kilkanaście miesięcy. Czy możemy powiedzieć, że wszystko najgorsze już za nami?

Leszek Dorosz: Niewątpliwie, był to jeden z najtrudniejszych sezonów w mojej długiej karierze trenerskiej. Mam na myśli zarówno aspekt organizacyjny jak i szkoleniowy. Zespół przeszedł w ciągu krótkiego okresu duże przeobrażenia, co zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem. Dlatego cieszę się, że wszystko skończyło się właściwie pomyślnie i ten okres mamy już za sobą.

Czy udało się zrealizować wszystkie cele, jakie sobie założyliście?

Leszek Dorosz: Rozmawialiśmy przed inauguracją rozgrywek i już wtedy podkreślałem, że w tym roku naszym głównym zadaniem będzie utrzymanie się w ekstraklasie. Jednocześnie chcieliśmy sprawdzić możliwości indywidualne całej dwunastki zawodników, zaobserwować ich zachowania w czasie ligowej rywalizacji. Staraliśmy się realizować to konsekwentnie, choć niewątpliwie przeszkadzały nam w tym choroby i kontuzje. Wtedy z konieczności niektórzy siatkarze występowali w innych rolach niż przewidywaliśmy to wcześniej. Miało to też swoje dobre strony. Poznałem dokładnie zawodników i wiem na co ich stać. Na ogół potwierdzili swoje walory, ale w czasie walki o mistrzowskie punkty uwidoczniły się także ich niedostatki w technice gry. Przyznam szczerze, że w niektórych przypadkach okazały się one większe od moich przewidywań.

W rozgrywkach udział wzięło dwunastu siatkarzy, ale nie znaczy to wcale, że okres przebudowy drużyny został już zakończony. Wkrótce rozpoczniemy przygotowania do następnego sezonu. Weźmie w nich udział większa liczba zawodników. W najbliższym czasie chcemy sprawdzić trzech, czterech siatkarzy.

Wenanty Rotkiewicz: Dążymy do tego, by w pierwszym zespole występowało 12-14 silnych zawodników o wyrównanym poziomie. Pragniemy też stworzyć mocna drużynę bezpośredniego zaplecza grającą w drugiej lidze. Zamierzamy też powołać większa liczbę grup ćwiczebnych. Zdajemy sobie z tego sprawę, że w naszej sytuacji to jedyne wyjście. Import jest zbyt drogi i ryzykowny. Myślę, że za trzy, cztery kata będzie funkcjonować system, który dawniej przynosił nam tak duże sukcesy, a który tak niedawno został zachwiany.

W minionym sezonie zauważyliśmy konkretne przedsięwzięcia mające na celu przywrócenie tamtej metody szkolenia. Wróćmy jednak do rozgrywek ligowych. Kibice mimo wszystko czuja pewien niedosyt. Czy nie mogliśmy zając wyższej niż siódma lokaty?

Leszek Dorosz: Być może, ale wówczas nie zdobylibyśmy tylu doświadczeń, które w przyszłości mogą okazać się bezcenne. To prawda, że drużyna grała nierówno, ale tego należało się chyba spodziewać. Przyczyn było wiele: nowi zawodnicy, kontuzje, specyficzny, wybitnie niekorzystny dla nad system rozgrywek. Wydaje mi się, że jednak w trakcie rywalizacji mieliśmy kilka wzlotów, które przekonały wszystkich, że ten zespół ma duże możliwości.

Musze przyznać, że jako szkoleniowiec przez cały czas trwania mistrzostw przeżyłem mnóstwo rozterek. Często musieliśmy wspólnie dokonywać wyboru. Wariant ustawienia z jednym rozgrywającym może by przyniósł więcej zwycięstw, ale wówczas siedzieliby na ławie trzej pozostali siatkarze. A teraz z perspektywy czasu wiem, czego mogę od nich oczekiwać.

Albo Puchar Polski. Zajęcie drugiego miejsca w tej imprezie przy założeniu, że Legia zdobędzie mistrzostwo dawało prawo gry w rozgrywkach międzynarodowych, ci jest nie tylko atrakcją, ale też niebagatelnym elementem wzrostu poziomu. Wówczas jednak, nasza sytuacja w lidze była niepewna. Wtedy postawnowilismy, że wszystkie wysiłki skupimy na zajeciu bezpiecznego miejsca w rozgrywkach. Dlatego do meczów pucharowych nie wystawialiśmy do podstawowego składu kontuzjowanego Andrzeja Grzyba, co oczywiście osłabiało siłę drużyny. Na pierwsze spotkania finału B wyjechaliśmy jednak w pełni zmobilizowani i to co zamierzaliśmy zostało osiągnięte. Postąpiliśmy chyba słusznie.

Takich wątpliwości było wiele. Nie przeprowadziliśmy jeszcze dokładnej analizy rozgrywek, ale wydaje mi się, ze nie popełniliśmy zasadniczych błędów.

Dla większości zawodników AZS był to sezon gry w nowym otoczeniu. To również ważny moment w ich karierze sportowej i nie tylko.

Leszek Dorosz: Dużym plusem tegorocznego wspólnego trenowania i grania jest fakt, że nastąpiła integracja grupy zawodników. To bardzo ważny czynnik w budowie zespołu, rokujący duże nadzieje na przyszłość. Myślę, że dla nowych zawodników występy w pierwszej lidze były ważnym doświadczeniem. Przekonali się, że do każdego sezonu i każdego meczu trzeba się bardzo dobrze przygotowywać. Wydaje mi się, że również zrozumieli,że wymagania stawiane przez trenerów nie są bezsensowne, lecz maja swoje uzasadnienie. Dlatego mam nadzieje, że w przyszłości, do wykonywanych zadań przystąpią z pełną świadomością. Co mam na myśli? Wspominałem o pladze chorób i kontuzji. Oczywiście są to przypadki losowe, ale nie zawsze. Zawodnicy sami muszą dbać o swoje zdrowie, przestrzegać zasad higieny pracy, a z tym bywało różnie.

Dla większości siatkarzy był to sezon bardzo trudny. Są studentami pierwszego roku i mimo że spotykali się z dużą przychylnością władz ART, zajęcia na uczelni bardzo absorbowały. Wszystko trzeba było jakoś pogodzić. Niektórzy zwłaszcza na początku, poczuli się trochę zagubieni o oszołomieni tym ogromnym tempem.

Czy w najbliższym sezonie drużynę wzmocni jakiś nowy zawodnik?

Leszek Dorosz: Raczej nie. Jak już wspomniałem ci zawodnicy, którzy występowali w minionych rozgrywkach, w większości potwierdzili swą przydatność. Ich sytuacja na uczelni na dzień dzisiejszy nie wskazuje na to by zostali skreśleni z listy studentów, ale przed nimi jeszcze sesja letnia. Prawdopodobnie wzbogacimy skład o zawodników drugiego zespołu. Być może w lipcu któryś z siatkarzy innych ośrodków zechce studiować na ART. Ale o tym za wcześnie jeszcze mówić.

Marek Dabkus

Tekst ukazał się w Gazecie Olsztyńskiej w maju 1986 roku

PS W wywiadzie sporo było optyniznuco do przyszłości, ale niestety w następnym sezonie akademicy spadli do II ligi.

drt3

!!!

Chcesz wesprzeć portal WAMA-SPORT?

Jeśli chcesz pomóc nam w prowadzeniu portalu, zachęcamy do wsparcia nas na Patronite! Już 3zł miesięcznie jest dla nas znaczącą kwotą!

To zajmie tylko chwilę! Transakcji możesz dokonać przez przelew bankowy, BLIK lub PayPal!

AZS Olsztyn historia Olsztyn Siatkówka sport seniorski

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Inline Feedbacks
View all comments

Wspierają nas

Ośrodek Sportu i Rekreacji Olsztyn

Warmińsko-Mazurskie Zrzeszenie Ludowych Zespołów Sportowych

Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko-Mazurskiego

0
Chcielibyśmy poznać Twoją opinię! Skomentuj artykuł!x