Wynik był oczywiście sprawą drugorzędną, nie od rzeczy jednak wspomnieć, że dzięki ekwilibrystycznej interpretacji przepisów w wykonaniu prowadzącego spikerkę red. Wojciecha Zielińskiego w spotkaniu padł remis…
Trenerzy: Leszek Dorosz (w oryginalnym dresie sprzed 25 lat) i Jan Strzelczyk ( w nieskazitelnej elegancji garniturze) mieli do dyspozycji fantastycznych siatkarzy. Imponowali wszyscy. Stanisławowie: Gościniak i Iwaniak wystawiali piłki z milimetrową (no powiedzmy) dokładnością. Ten drugi popisał się kilkoma fantastycznymi „kołyskami” w obronie. Mirosław Rybaczewski, Zbigniew Lubiejewski, Jan Such i Maciej Tyborowski imponowali przeglądem sytuacji. Stanisław Zduńczyk (najstarszy oldboj AZS-u) i Marek Karbarz dosłownie szaleli w ataku. W zespole gospodarzy wystąpili też: Jan Bielmacz (niebywała radość z gry), Tomasz Miller i Bogusław Pachniewicz. Ci dwaj ostatni mogliby spokojnie jeszcze mimo lekko siwych skroni znaleźć miejsce w niejednym zespole ligowym. W roli tajnej broni AZS-u wystąpił wojewoda Zbigniew Babalski, który wykonał pierwsza, mocna, kąśliwą zagrywkę.
Nad przebiegiem spotkania czuwał (nadzwyczaj skutecznie) sędzia Jerzy Kret. Szefami organizacyjnymi byli: Piotr Koczan i Ireneusz Nalazek.
Na koniec warto podkreślić wspaniałą oprawę imprezy (najróżniejsze atrakcje dla kibiców) oraz uchylić czoła przed Andrzejem Grygołowiczem – autorem arcyciekawego wydawnictwa „Spotkanie mistrzów”, które dla miłośników siatkówki jest prawdziwym skarbem.
Weterani, czy to aby dobre słowo, zapowiedzieli, że nie był to ostatni rewanż za boje sprzed 25 lat. Być może następny tego typu mecz odbędzie się w Rzeszowie.
Paweł Jarząbek
Tekst ukazał się w Gazecie Olsztyńskiej 1 czerwca 1998 roku i pochodzi z archiwalnych zbiorów red. Janusza Poryckiego