WAMA-SPORT Historia – Łączność była o kroczek od czwórki (2002/03) – Pieniądze to nie wszystko

Fot. Janusz Porycki
Mimo znanych od dawna kłopotów, koszykarki Łączności były bardzo bliskie awansu do czołowej czwórki ekstraklasy i co najmniej powtórzenie sukcesu sprzed roku, kiedy uplasowały się tuż za medalistkami klubowych Mistrzostw Polski. Wtedy jednak drużyna olsztyńska funkcjonowała w zupełnie innych realiach. Był sponsor strategiczny, a więc i pieniądze oraz przynajmniej siedem zdolnych do gry na poziomie ekstraklasy zawodniczek.

Dlatego fakt, że drużyna nosząca dumnie na piersi logo Telekomunikacji Polskiej zakończy tegoroczne zmagania w przedziale miejsc od piątego do ósmego, nie zmienia opinii sprzed kilku tygodni, że trenerom i zawodniczkom należą się specjalne nagrody za postawę godną prawdziwych sportowców. Myślę, że władze Olsztyna i województwa będą o tym pamiętać, by choć w części zrekompensować trudy ligowych meczów, dyskomfort z powodu nie wywiązania się klubu z umów kontraktowych, a przede wszystkim uhonorować kolosalną ambicję dziewcząt i ich opiekunów którzy wbrew przeciwnościom losu, omal nie stali się sprawcami ogromnej sensacji.

Trenerzy Anatolij Bujalski i Tomasz Sztąberski widząc co się w klubie święci, już na początku kalendarzowego roku opracowali specjalną strategię, by w tak trudnych warunkach osiągnąć maksymalny wynik. Taktyka opierała się na trzech zasadniczych punktach. Po pierwsze trzeba było jak najszybciej zapewnić sobie lokatę w czołowej ósemce, co gwarantowało ligowy byt. Po drugie zgromadzić taki dorobek punktowy, który pozwoliłby na dobranie odpowiedniego przeciwnika w fazie play off. Po trzecie wreszcie w końcówce rundy zasadniczej oszczędnie gospodarować siłami by podstawowa piątka zawodniczek (rezerwowe wyraźnie odbiegają poziomem) osiągnęła optymalna formę fizyczną na spotkania ćwierćfinałowe.

Trzeba przyznać, że drużyna z żelazną konsekwencją realizowała postawione zadania. Kilka niespodziewanych na pozór porażek na finiszu fazy zasadniczej miało więc swoje przyczyny. Bujalski zachowywał spokój, w przeciwieństwie do niektórych dziennikarzy. Ci rozliczali zespół z mało znaczących potyczek, jakby zapominając, co w istocie jest najważniejsze. Porażka Łączności ze Ślęzą tak rozsierdziła trenera Polkowic, że na łamach „Przeglądu Sportowego” nie pozostawił na olsztyńskim Białorusinie suchej nitki. Uczynił to w sposób tak infantylny, nieelegancki zarazem, że w zasadzie tą wypowiedzią się ośmieszył.

W każdym razie podjazdowa wojna Łączności, bo taką strategię walki musiały przyjąć olsztynianki, okazała się na tyle skuteczna, że w najważniejszych meczach sezonu zmierzyliśmy się z Łódzkim Klubem Sportowym, który choć zajął trzecie miejsce w sezonie regularnym, to był jedyną ekipą z czołówki w zasięgu naszych dziewcząt. Potwierdził to później dramatyczny pięciomecz, ostatecznie wprawdzie przegrany, ale nie na skutek gorszych umiejętności sportowych, lecz zwyczajnego braku sił. Wróćmy w niedaleką przeszłość.

Do Łodzi, gdzie wyznaczono dwie pierwsze potyczki, olsztynianki nie jechały w roli faworytek. Przygotowały się w skromnych warunkach, bez zbędnego rozgłosu. Była to rzetelna praca, by odbudować odpowiednią świeżość i przećwiczyć kilka specjalnych wariantów na rywalki. Te z kolei zafundowały sobie obóz w Brennej i to dość intensywny, bo chyba z myślą o bojach półfinałowych. Trener ŁKS Andrzej Nowakowski głośno o tym nie mówił, ale zapewne zakładał, że Łączność jest do przejścia nawet po ciężkim zgrupowaniu. Jak pięć , wprawdzie wartościowych zawodniczek, może przeciwstawić się wyrównanej dziesiątce? Poza tym w Olsztynie koszykarki od miesięcy nie otrzymują wypłaty, a Białorusinkom, które przyjechały tu na kontrakt kończą się nawet oszczędności.

Tymczasem przebieg potyczek w Łodzi przeszedł najśmielsze oczekiwania. W pierwszym spotkaniu Łączność tak zaskoczyła rywalki, że po 10 minutach prowadziła 20:5, a potem tę przewagę powiększała, całkowicie panując nad sytuacją. To był szok zarówno dla kibiców w Łodzi jak i Olsztynie. Przed konfrontacją jedno zwycięstwo na wyjeździe kupilibyśmy w ciemno, mając w perspektywie dwa mecz w Uranii. Jak się później okazało gra na własnym boisku w tej akurat konfrontacji nie była wcale dużym atutem, ale kto wówczas mógł o tym wiedzieć?

Drugie spotkanie w Łodzi potwierdziło doskonałą dyspozycję Łączności, ale oczywiście wygrana nie przyszła łatwo. Do przerwy górą były łodzianki i zanosiło się na ich sukces. Miały wszystkie argumenty w ręku. Nie doceniły jednak determinacji, ambicji i mądrości olsztynianek, które znakomicie realizowały plan taktyczny, nie dały się prowokować, choć niejedna miała na koncie cztery faule. Trzecią kwartę Łączność rozegrała koncertowo, a w końcówce Marina Kress i Anna Szyćko dobiły przeciwniczki celnymi rzutami osobistymi. 2:0 po spotkaniach w Łodzi. O tym mogliśmy tylko marzyć.

Czy w tym momencie można było zwątpić w awans do czwórki? Brakowało tylko jednego zwycięstwa, a przecież kolejna konfrontacja miała się odbyć w Uranii. Tymczasem nasza reprezentacyjna hala sportowa była w tygodniu poprzedzającym rewanże z ŁKS-em miejscem imprezy targowej, stąd spotkania przełożono na poniedziałek i wtorek. Oczywiście olsztynianki nie mogły oczywiście w niej ćwiczyć, z konieczności przeniosły się na Nagórki do sali LO 5, obiektu o zupełnie innych gabarytach.

Dramatyczne mecze w Łodzi nadwątliły siły zawodniczek, którym z braku pieniędzy w klubie nie zapewniono tak potrzebnej odnowy biologicznej. Zdenerwowany, ale nad wyraz wyrozumiały trener Anatolij Bujalski, robił co mógł, ale przeczuwając co się święci, o meczach z ŁKS-em wypowiadał się bardzo ostrożnie.

Wiadomo było, że największe szanse mamy w pierwszym ze spotkań, kiedy dziewczęta nie były jeszcze zmęczone. Jakby na przekór ten mecz był był najgorszy z całego serialu. Pierwsza kwarta przegrana 13:27 niejako ustawiła dalszy przebieg rywalizacji. Łączność nie mogła odnaleźć się do końca i uległa wyraźnie 67:80.

Rewanż układał się znacznie lepiej. Zwłaszcza początek był obiecujący, ale w miarę upływu czasu lepsza forma fizyczna łodzianek brała górę. W kluczowym momencie sprawę w swoje ręce wzięła 35-letnia Litwinka Daiva Jodeikaite, która miała 80-procentowy udział w drugim zwycięstwie ŁKS-u. Wszyscy zgromadzeni w hali, z wyjątkiem niewielkiej grupy działaczy i jeszcze mniejszej kibiców przybyłych z Łodzi, byli załamani. Wydawało się, ze ogromna szansa odeszła bezpowrotnie. Przestaliśmy nawet myśleć o piątym meczu w Łodzi. Bo czy zdruzgotane olsztynianki mogły podnieść się jeszcze po takim ciosie? Na regenerację sił i wskrzeszenia na nowo wiary miały niespełna dwie doby.

A jednak w sporcie wszystko jest możliwe. Piąta potyczka okazała się najbardziej dramatyczną z dotychczasowych, na pewno godną stawki. Do przerwy olsztynianki grały jak w transie. Bezlitośnie punktowały zaskoczone odrodzeniem Łączności rywalki. Przewaga sięgała już ponad dwudziestu oczek. Wydawało się, że Beata Kupska-Tyszkiewicz, Anna Szyćko i ich partnerki nie wypuszczą takiej okazji. Trener ŁKS-u Andrzej Nowakowski nie tracił zimnej krwi, wpuszczał do boju nowe zawodniczki, licząc, że odwrócą sytuację. I nie pomylił się. Jedna z najmłodszych jego podopiecznych zazwyczaj grzejąca ławę popisała się kilkoma akcjami z „księżyca”. Każdy kontakt z piłką zamieniała w celny rzut, nadludzkim instynktem odczytywała intencje rywalek. Przewaga Łączności zaczęła systematycznie topnieć. Czas wzięty przez trenera Bujalskiego tylko na chwilę zatrzymał pogoń łodzianek. Zdenerwowane i skrajnie wyczerpane olsztynianki oparły się nawałnicy. Nie powinny tego przegrać, jednak los ich nie oszczędził.

Pozostał ogromny żal. Dziewczęta wiele minut leżały na parkiecie z twarzami w dłoniach. Chciały udowodnić, że w sporcie pieniądze to nie wszystko. Dlatego nie możemy mieć do nich pretensji, a wręcz odwrotnie wyrażamy najwyższy szacunek. To w dobie strajków podrzędnych piłkarzy przykład prawdziwej wartości sportowca.

Marek Dabkus

Tekst ukazał się w papierowym wydaniu WAMA-SPORT (kwiecień 2003 r).

!!!

Chcesz wesprzeć portal WAMA-SPORT?

Jeśli chcesz pomóc nam w prowadzeniu portalu, zachęcamy do wsparcia nas na Patronite! Już 3zł miesięcznie jest dla nas znaczącą kwotą!

To zajmie tylko chwilę! Transakcji możesz dokonać przez przelew bankowy, BLIK lub PayPal!

historia Koszykówka Olsztyn sport seniorski

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Inline Feedbacks
View all comments

Wspierają nas

Ośrodek Sportu i Rekreacji Olsztyn

Warmińsko-Mazurskie Zrzeszenie Ludowych Zespołów Sportowych

Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko-Mazurskiego

0
Chcielibyśmy poznać Twoją opinię! Skomentuj artykuł!x