W premierze porażka KKS z AZS UW Warszawa – Równo tylko przez półtorej kwarty

5 października 2019, 13:26

Fot. mon-pol plock facebook (ilustracja)

W premierowym meczu nowego sezonu I ligi (2019/2020) koszykarki KKS Olsztyn przegrały w sobotę (5 października) we własnej hali z AZS UW Warszawa 73:87 (13:16, 19:29, 17:23, 24:19). Akademiczki były faworytkami, choć z drugiej strony spodziewano się bardziej zaciętej gry, a niektórzy liczyli na niespodziankę. Olsztynianki przez półtorej kwarty „trzymały wynik”. Potem rywalki odjechały i i z każdą minutą emocje opadały.

KKS Olsztyn – AZS UW Warszawa 73:87 (13:16, 19:29, 17:23, 24:19)

KKS Olsztyn: Maria Wybraniec-6, Joanna Markiewicz-9, Ksenia Woźniak-25, Natalia Żukowska-10, Agnieszka Gromadzińska-0, Karina Gzinka-18, Antonina Nowogórska-0, Martyna Przeradzka-0, Izabela Birkos-3, Zuzanna Kowalska-0, Weronika Jastrzębska-2

Zaczęło się od prowadzenia warszawianek 4:0, ale dwa celne rzuty nowej zawodniczki w barwach KKS Marii Wybraniec (poprzednio Widzew Łódź) dały nam remis 4:4. Olsztynianki walczyły, uzyskały nawet nieznaczną przewagę (7:6, 9:8), ale ostatecznie kwartę wygrały koszykarki ze stolicy 16:13. Na początku kolejnej odsłony trwała zacięta walka. Po trafieniu wyróżniającej się tym okresie gry Kariny Gzinki (też nabytek z Widzewa) KKS znów wyszedł na prowadzenie 24:22, ale animusz olsztynianek był już na wyczerpaniu. Chęci może były, jednak zmęczenie dawało znać o sobie. Drużyna gości grała znacznie szerszym składem i to miało swoje konsekwencje. Ostatnie sześć minut przed przerwą gospodynie przegrały 3:14 i w ten sposób przeciwniczki schodziły do szatni z pokaźna zaliczą (45:32).

Można było spodziewać się desperackiego ataku olsztynianek po zmienie stron, ale rywalki były na to przygotowane. Grały konsekwentnie, a pod koniec trzeciej odsłony zwiększyły dystans do 19 oczek (68:49). Mecz był więc rozstrzygnięty, KKS pod koniec trochę zmniejszył straty, głównie za sprawą Kseni Woźniak, przegrał jednak bezdyskusyjnie. Piętą achillesową jest nadal wąski skład, co w konfrontacjach z silnymi fizycznie i dobrze przygotowanymi rywalkami przynosi takie właśnie skutki. Double double zanotowała Natalia Żukowska, ale małe to pocieszenie.