Gdy po raz pierwszy rozmawialiśmy z trenerem Bogusławem Kaczmarkiem pracował w olsztyńskim Stomilu od trzech dni. Przyglądał się wówczas graczom i organizacji sekcji piłkarskiej. Nie znał jeszcze wszystkich działaczy pracujących w olsztyńskim klubie na rzecz piłki nożnej. Od tamtej rozmowy minęły cztery tygodnie, spotkaliśmy z nowym szkoleniowcem pierwszej drużyny piłkarskiej na cztery dni przed inauguracyjnym spotkaniem II ligi sezonu 92/93.
– Spotykając się po raz pierwszy, nie podjął pan jeszcze ostatecznej decyzji o pozostaniu w Olsztynie.
– Tak rzeczywiście było. Tuż po naszej rozmowie pojechałem wraz z drużyna na kilkudniowe zgrupowanie do Wasilkowa i tam zdecydowałem o pozostaniu w stolicy Warmii i Mazur.
– Domyślany się, że wszystkie pana postulaty zostały spełnione?
– Nie, nie wszystkie, ale mam głęboką nadzieję, że dogadałem się z kierownictwem klubu i sekcji i wspólnie opracowane zadania wszyscy wykonają w stu procentach.
– Sezon tuż, tuż, a pan nie jest pewny, którzy piłkarze będą mieli prawo grać w pierwszym meczu mistrzowskim?
– To, niestety, prawda. Jestem jednak przekonany, że wszystkie prowadzone od kilku tygodni rozmowy zostaną sfinalizowane.
– Stomil nie ma bogatych sponsorów, takich jak Lech, Miedź, Górnik czy nawet Lechia. Nie może pan więc liczyć na duże pieniądze. I nie myślę tu tylko o premiach, ale butach, spodenkach, koszulkach, dresach, wyżywieniu, po prostu podstawowych potrzebach.
– Nie spodziewam się cudów, ogromnych pieniędzy. Zresztą zdaje sobie sprawę z sytuacji polskiego sportu. Myślę jednak, że dzięki dobrej grze zespołu znajdą się ludzie czy firmy, które dorzucą trochę grosza, bądź wręcz zainwestują w naszych piłkarzy.
– Przebywa pan z drużyną od kilku tygodni, czy zechciałby pan ocenić swoich podopiecznych jeszcze przed początkiem sezonu?
– Na indywidualne oceny jest jeszcze zbyt wcześnie. Co innego bowiem gra w meczach towarzyskich, czy wręcz kontrolnych, a co innego w mistrzowskich.
– Nim zdecydował się pan na przyjazd do Olsztyna, oglądał pan zespól na kasetach wideo. Były to zapisy z kilku ich występów. Czy pierwsze spostrzeżenia potwierdziły się w bezpośredniej pracy?
– W zasadzie tak. Stomil jest drużyną nieobliczalną. Przykładowo w meczu kontrolnym z Jagiellonią prowadziliśmy 4:2, by ostatecznie przegrać 4:5. Niestety, najsłabszą formacją jest defensywa. Jeżeli uda się poprawić grę w obronie powinno być nieźle.
– Jakie ma pan więc propozycje?
– Może być tylko jedna. Wzmocnić te formację.
– Udało się?
– Myślę, że tak, chociaż jest to tylko częściowe rozwiązanie problemu.
– Na czym to polega?
– Z zagranicznego kontraktu powrócił Bogusław Oblewski, piłkarz doświadczony, o ustalonej renomie. Zaproponowałem mu grę w Stomilu. Zgodził się i myślę, że będzie wzmocnieniem naszej defensywy. Wcześniej akces swój zgłosił młody stoper Lechii Gdańsk Grzegorz Górski. W tym drugim wypadku nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa działacze gdańskiego klubu. Jestem jednak przekonany, że się dogadamy. Trwają też rozmowy z Gwardią Szczytno i MZKS Pruszcz Gdański. Chodzi o Cezarego Bacę i Tomasza Sokołowskiego. Ale i w tych przypadkach jestem optymistą.
– Nie mógł pan narzekać na brak pracy, i to nie tylko szkoleniowej, lecz i organizatorskiej?
– Takie jest już życie trenera. Ja nie potrafię siedzieć cicho i przyglądać się z boku temu, co się dzieje w sprawach istotnych dla sekcji.
– Jak ocenia pan poziom grupy drugiej, II ligi, w której przyjdzie nam grać?
– W ubiegłym sezonie nieco wyżej oceniałem poziom grupy pierwszej. W tym roku do naszego towarzystwa dołączył Motor Lublin i Stal Stalowa Wola, a więc zespoły markowe. Wyżej notowane niż Zagłębie Sosnowiec i Igloopol Dębica, jedenastki, które uzupełniły grupę pierwszą. Silniejsi wydają się też nasi beniaminkowie. Ale to przypuszczenia. Jak będzie w rzeczywistości, okaże się niebawem na boisku.
– Jest więc pan optymistą?
– Jestem umiarkowanym optymistą. Liczę jednak na dalsze postępy moich podopiecznych. Chcemy pokazać radosną piłkę i wygrywać bez pomocy układów i sił zakulisowych. Zaufałem zawodnikom i będę robił wszystko, by osiągnęli wysoką dyspozycję. Zwycięstwa zależą jednak od nich samych.
Rozmawiał: Janusz PORYCKI
* Tekst ukazał się 15 sierpnia 1992 roku w periodyku „Kormoran” załogi Olsztyńskich Zakładów Opon Samochodowych.