WAMA-SPORT Historia – Sylwester Wyłupski (2004) – Bramkarski żywot

Fot. stomilolsztyn.com (ilustracja)

Sylwestra Wyłupskiego pamiętamy z występów w olsztyńskim Stomilu. Czasami w bramce I-ligowca dokonywał cudów, by uratować remis lub zwycięstwo.. Był cenionym bramkarzem ekstraklasy i gdy Stomil spadł do drugiej ligi nie miał problemów ze znalezieniem nowego pracodawcy. Nie chciał wyjeżdżać z Olsztyna, ale skoro zdecydował się na karierę piłkarza zawodowego nie miał wyjścia.

Najbardziej konkretną propozycję przedstawiła Wisła Płock, która wprawdzie sportowo nie prezentowała się najlepiej, ale pod względem finansowym gwarantowała stabilizację. Sylwek bronił więc barw nowego klubu, raczej z niezłym skutkiem, ale klub z Płocka ma to do siebie, że ciągle szuka nowych zawodników. Być może ten brak stabilizacji w składzie jest przyczyna słabszych od oczekiwań wyników. I Wyłupski stał się w pewnym momencie ofiarą takiej polityki.

Otóż kierownictwo Wisły postanowiło skorzystać z okazji i sięgnąć po Jakuba Wierzchowskiego, o którym już prawie wszyscy zapomnieli. Dwa lata temu utalentowany bramkarz chorzowskiego Ruchu przeszedł do Werderu Brema, gdzie nie zdołał przebić się do podstawowego składu. Trenerzy dawali mu szanse, ale Polak kilka razy zawalił mecze i wiadomo było, że w Bundeslidze kariery nie zrobi. Gdy postanowił wrócić do kraju sięgnęła po niego Wisła Płock. Wtedy wiadomo było, że dla Sylwka Wyłupskiego miejsca w drużynie zabraknie, a ten nie chciał wycierać spodni na ławce rezerwowych.

W uzgodnieniu z prezesami został wypożyczony do Arki Gdynia, która montowała skład na ekstraklasę, bo w minionym sezonie w drugiej lidze radziła sobie bardzo dobrze. Tymczasem jesienna runda w wykonaniu Arki zakończyła się zupełnym fiaskiem – 13 miejsce w tabeli, które jak wiadomo grozi barażami z jednym z wicemistrzów trzeciej ligi.

To ogromne rozczarowanie – mówi Sylwek, nikt się tego w Gdyni nie spodziewał. Przebąkiwano o awansie, choć nie stawiano tego zadania jednoznacznie, biorąc pod uwagę siłę innych zespołów występujących na drugim froncie. Ale lokata w czołówce była realna i o tym się głośno mówiło. Tymczasem graliśmy źle, czasami tragicznie. Zaledwie 13 strzelonych bramek, wprawdzie niewiele więcej straciliśmy, ale ogólny bilans, a przede wszystkim fatalny styl gry, pozostawiały wiele do życzenia. Było to o tyle zaskakujące, że w drużynie mieliśmy wielu doświadczonych piłkarzy z pierwszoligową przeszłością i wydawało się, że zespół skonsoliduje się, a potem powalczy o ekstraklasę.

Wydaje mi się, że bardzo źle przepracowaliśmy okres przygotowawczy. Wprawdzie w sparingach szło nam dobrze, ale brakowało prawdziwej treningowej roboty, podczas której ładuje się piłkarskie akumulatory. Na świeżości pokonaliśmy w Pucharze Polski Wisłę Kraków, co jeszcze bardziej rozbudziło nadzieje, ale w lidze z meczu na mecz było coraz gorzej. Sił starczało na 30 minut każdej polowy, a w końcówkach koledzy słaniali się na nogach.

W połowie rundy trenera Marka Kusto, zastąpił Piotr Mandrysz, ale już nic nie dało się zrobić. Trzeba było po prostu jakoś dotrwać bez większych strat. Oczywiście na wiosnę sprawa jest otwarta, prezesi widza konieczność wzmocnienia zespołu, ale raczej nie dotyczy to bramkarza.

Wiele osób pyta mnie dlaczego przeniosłem się do drugiej ligi. Chciałem przede wszystkim bronić, a sprawy ekonomiczne schodziły na dalszy plan. Dlatego wybrałem się na wybrzeże, tym bardziej, że Arka miała spore aspiracje. Jestem przekonany, ze jest to chwilowy kryzys zespołu, na wiosnę zapewnimy sobie ligowy byt, a w następnym sezonie można będzie pomyśleć o czymś więcej.

Druga liga na pewno różni się od ekstraklasy. Tu się walczy do ostatniej kropli krwi, nikt nie odstawi nogi, a wynik jest niepewny do końca. To ciekawe, ale trudne zarazem, dlatego wielu zawodnikom pierwszej ligi niełatwo jest się zaadoptować do nowych warunków. Przygotowanie fizyczne odgrywa decydująca rolę, jest ważniejsze od techniki i finezji.

Nie wiem jak potoczą się moje dalsze losy, bo do Arki zostałem wypożyczony i w czerwcu zapadnie decyzja – co dalej. Chciałbym tu zostać, bo jest na pewno coś do naprawienia i załatwienia. Mówię to też ze względu na kibiców, których wszyscy mogą nam pozazdrościć. To są fani na dobre i złe. Mieli w tej rundzie do nas wiele pretensji i trzeba im przyznać racje, bo po kilku porażkach wstyd było się pokazać. W momencie największego kryzysu poprosili nas o spotkanie Wyjaśniliśmy sobie wszystkie okoliczności, dodaliśmy otuchy. Takich kibiców trzeba szanować i na pewno ich nie zawiedziemy.

Czy wspominam Olsztyn? Oczywiście. Przyjeżdżam tu często by odwiedzić przyjaciół, czasami zaglądam na stadion, gdzie wylałem tyle potu na treningach i przeżyłem tyle niezapomnianych chwil podczas meczów. Często śni mi się to po nocach.

Marek Dabkus

Tekst ukazał się w papierowym wydaniu WAMA-SPORT (2004 rok)

PS. Sylwester Wyłupski bronił w Stomilu w latach 1997/2002. Wrócił do Olsztyna i jest trenerem bramkarzy olsztyńskiego klubu.

!!!

Chcesz wesprzeć portal WAMA-SPORT?

Jeśli chcesz pomóc nam w prowadzeniu portalu, zachęcamy do wsparcia nas na Patronite! Już 3zł miesięcznie jest dla nas znaczącą kwotą!

To zajmie tylko chwilę! Transakcji możesz dokonać przez przelew bankowy, BLIK lub PayPal!

historia Olsztyn Piłka nożna sport seniorski Stomil Olsztyn

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Inline Feedbacks
View all comments

Wspierają nas

Ośrodek Sportu i Rekreacji Olsztyn

Warmińsko-Mazurskie Zrzeszenie Ludowych Zespołów Sportowych

Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko-Mazurskiego

0
Chcielibyśmy poznać Twoją opinię! Skomentuj artykuł!x