WAMA-SPORT Historia – Musimy żyć oszczędnie – Z Ryszardem Sosnowiczem wiceprezesem MOKS „Stomil” rozmawiał Janusz Porycki

Fot. Janusz Porycki

Kilka sezonów gry Stomilu Olsztyn w I lidze (dziś ekstraklasa) był huśtawką nastrojów. Po pierwszych euforiach futbol nawet na tym poziomie rozgrywek spowszedniał i zaczęły się schody sportowe, a przede wszystkim organizacyjne. Wiadomo jak to się skończyło. W roku 1998 też było gorąco o czym świadczy wywiad z ówczesnym wiceprezesem Ryszardem Sosnowiczem.

– Mija szósty tydzień działalności nowego zarządu klubu i powrotu Pana do grona ludzi kierujących Stomilem

– Mamy ogrom roboty. Poza bieżącą działalnością wiele uwagi poświeciliśmy analizie sytuacji finansowej i organizacyjnej. Nie ukrywam, że nasza wizja funkcjonowania klubu różni się nieco od prezentowanej przez poprzedników. Nie zaskoczę nikogo , jeżeli powiem , iż główną uwagę zwracamy na poszukiwanie pieniędzy. Bez nich trudno marzyć o utrzymaniu drużyny na I-ligowym poziomie. Tymczasem o nie coraz trudniej, dlatego musimy żyć oszczędniej. Nie może być tak, że ktoś ogranicza swoją działalność do podpisywania zobowiązań, a o dochody mają dbać inni.

– Wśród kibiców mówi się, że aż siedmiu piłkarzy jest jeszcze nie spłaconych i w każdej chwili mogą o nich upomnieć się ich macierzyste kluby. Wówczas będą poważne kłopoty z zestawieniem w miarę silnego składu drużyny.

– Prawdą jest, że mamy w klubie kilku zawodników pozyskanych na zasadach zwolnień definitywnych, z wydłużonym okresem płatności. Mamy pewne kłopoty z zapłaceniem kolejnych rat. Nie wynika to jednak z naszej złej woli. Związane jest to z perturbacji wynikłymi z transferu Rafała Kaczmarczyka do Widzewa. Po prostu łodzianie nie przekazali nam w terminie umownej raty. Zgodziliśmy się na dwutygodniową prolongatę spłaty, lecz nie możemy już czekać dłużej. W ubiegły piątek wysłaliśmy do PZPN pismo, w którym prosimy o wstrzymanie uprawnień Rafała do gry w Widzewie. Przecież po to sprzedaliśmy Kaczmarczyka, by za otrzymane pieniądze kupić kilku nowych graczy. Myślę, że wykonaliśmy dobry ruch. Sprowadziliśmy Aidasa Preiksaitisa, gracza, który spisuje się nie gorzej od Rafała, a jest tańszy.

– Co się stanie, gdy Widzew zrezygnuje z usług tego zawodnika?

– Spokojnie, Rafał gra w podstawowym składzie i ,jestem przekonany, że należność wpłynie w najbliższych dniach. Zresztą cześć zobowiązań za pozyskanych graczy pokrywamy ze środków własnych. Tak postąpiliśmy w przypadku zobowiązań za Pawła Holca i dzięki temu udało się nam nieco zażegnać wynikły konflikt.

– Podobno goszczący na meczu z Pogonią Mirosław Jabłoński namawiał was do zerwania porozumienia z Widzewem i sprzedania Rafała do Legii?

– Rozmawiałem z Jabłońskim, ale ani słowem o Kaczmarczyku. Przecież Legia wcześniej niż Widzew rozpoczęła z nami rozmowy. Proponowała nam zbliżone pieniądze, ale chciała je przekazywać w większej liczbie spłat. To nam nie odpowiadało. Nie przypuszczam, by chcieli powrócić do zerwanych przez siebie rozmów.

– Są podobno zainteresowani kupnem Marka Kwiatkowskiego?

– Marek był w niedzielę obserwowany, ale nie znaczy to, że za tydzień czy dwa znajdzie się w Belgii. To nie dzieje się z dnia na dzień. Jeżeli otrzymamy nęcącą propozycję, będziemy się nad ofertą zastanawiali. Mamy sporo pomocników, a potrzebny jest nam rasowy napastnik, a nawet dwóch. Nie jestem człowiekiem myślącym o ratowaniu finansów klubu poprzez wyprzedaż zawodników. Uważam za błąd sprzedanie Sylwestra Czereszewskiego czy Tomasza Sokołowskiego tylko dlatego, by pozyskane środki wydać na bieżące potrzeby.

– Nie wystawia to najlepszego świadectwa ludziom kierującym dotychczas działalnością klubu.

– Nie chcę oceniać poprzedników. Zostawili nam w spadku zespół młody i nadal grający w I lidze. Nie jest więc źle. Ja mam nieco inne spojrzenie na sposób funkcjonowania klubu niż poprzednicy. A czy lepszy… zobaczymy.

– Czy nie niepokoi pana coraz mniejsza frekwencja na meczach? Przecież więcej ludzi na trybunach to więcej pieniędzy w kasie.

– To prawda, chociaż i tak jesteśmy lepsi od wielu innych klubów. Systematycznie przekraczamy średnią krajową. Widoczny spadek zainteresowania imprezami piłkarskimi wynika z poziomu naszej ligi. U nas dobiegła mety fascynacja I ligą. Teraz na mecze przychodzą tylko prawdziwi fani futbolu, chociaż, co jest bardzo przykre, nie wszyscy zasługują na takie właśnie określenie.

– Co robicie, by olsztyński stadion znów zapełnił się kompletem publiczności?

– Dążymy do stworzenia drużyny na przyzwoitym poziomie, prezentującej radosny, ofensywny styl gry. I jestem przekonany, że znajdujemy się na dobrej drodze. Nie stać nas na kupienie sławnych piłkarzy, to prawda, ale stać na sprowadzenie zawodników z predyspozycjami do gry na wysokim poziomie. Zarzuca nam się, że przy okazji meczów nie organizujemy imprez towarzyszących. Nie wierzę by był to sposób na powiększenie frekwencji. Jestem natomiast zdania, iż musimy skoncentrować się na lepszym zagospodarowaniu samego obiektu. Wyeliminować z trybun chuliganów, odstraszających prawdziwych kibiców.

– Czy zrezygnowaliście z planów gry w europejskich pucharach?

– Wypowiedzi o możliwości gry w pucharach zrobiły nam więcej złego niż dobrego. Ludzie wypowiadający te słowa nie wiedzieli chyba o czym mówią. Stwórzmy najpierw zespół grający dobrze i widowiskowo, a dopiero później myślmy o przeciwstawianiu się Manchesterowi cz AS Monaco.

– Potrzebna jest jednak większa troska o kibica

– Zgoda. W tym względzie mamy sporo do zrobienia. Myślimy co zrobić, by przestać się bać publiczności. Mam na myśli grupę określaną mianem szalikowców. Chciałbym doczekać chwili, gdy mecz piłkarski będzie festynem, sportowym świętem, a nie wojną zwaśnionych stron.

– Dlaczego Stomil ma tak fatalną prasę, jest nielubiany w wielu środowiskach, a szczególnie na południu Polski?

– Na pierwszą cześć pytania powinni odpowiedzieć pańscy koledzy. Jeśli chodzi o drugą, dotychczas myślałem, iż jest odwrotnie. Nie wchodzimy w żadne układy, nie staramy się z nimi walczyć poza boiskiem. Co prawda zmuszamy tamtejsze zespoły do dalekich wyjazdów, ale Szczecin też nie leży zbyt blisko Śląska czy Krakowa.

– Grupa działaczy z Antonim Ptakiem, właścicielem ŁKS, dąży do zmniejszenia ekstraklasy do dziesięciu zespołów i stworzenia ligi zawodowej. Jakie jest pańskie stanowisko?

– Reorganizacja ma doprowadzić do sytuacji by klubom było lżej i lepiej. By centrala podpisując umowę na dostawę sprzętu myślała nie tylko o sobie, ale i o klubach, z których przecież żyje. To samo dotyczy transmisji telewizyjnych. Mówi się, że polska piłka jest słaba.

– A jaka ma być skoro słabe i biedne są kluby?

– W jakim powinniśmy iść kierunku dała przykład koszykówka. Sprowadzenie kilku graczy czy jakbyśmy powiedzieli kilkunastu gwiazd pobudziło zainteresowanie basketem, na razie w wydaniu klubowym.

– Czyli całość winy za zło w futbolu ponosi PZPN i jego prezes Dziurowicz? Czy Dziurowicz płaci bajońskie sumy za przeciętnego, a nawet marnego gracza? Czy to Jagodziński nie wywiązuje się z umów transferowych? Przecież to robią ludzie z klubów – proszę przykład Widzewa i zapłaty za Kaczmarka – którzy żądają głowy Dziurowicza?

– Zgadzam się, że niezdrowa jest sytuacja w całej polskiej piłce nożnej, w klubach również. Uprzedzę pytanie o Bykowskiego. Zarzuca się nam, że przegapiliśmy taką okazję. Mieliśmy podobno do wzięcia zawodnika za dwadzieścia tysięcy złotych. Przecież to kompletna bzdura. Aż dziwię się, iż dajecie się panowie nabrać na takie numery. Bykowski miał kosztować osiemdziesiąt tysięcy złotych, za roczne wypożyczenie. A przecież to nie wszystkie koszty. Trzeba było jeszcze podpisać roczny kontrakt, dać mu pobory, zapłacić ZUS, wynająć mieszkanie i to dopiero będziemy mieli całość.

– A jednak mamy w Olsztynie zawodników, którzy nie grają, a koszty ich utrzymania wraz z rodzinami są znaczne?

– To są właśnie skutki nie zawsze przemyślanych decyzji. Czy mamy je powtarzać?

– Panuje opinia, wypowiadania dość powszechnie, nawet przez zawodników, że klub jest słabo zorganizowany. Mówi się, iż poziom sportowy przewyższa poziom organizacyjny.

– Czy mogę prosić o przykłady? Co to znaczy słabo zorganizowany? Nie potrafię odpowiedzieć na tak ogólne sformułowane pytanie.

– Proszę. Czy dyrektor klubu, z zawodu trener, ale… tenisa i to w lokalnym, amatorskim wydaniu, potrafi poruszać się w zawiłościach futbolu, gdzie potrzebny jest profesjonalizm, ogromne doświadczenie i menadżerski sposób działania?

– Myślę, że takie opinie wypowiadają zawodnicy, którzy mają jakieś pretensje, bo np. nie otrzymali w porę pieniędzy. Tymczasem dyrektor klubu jest tym buforem, który zbiera wszystkie żale zawodników, szkoleniowców, działaczy poszczególnych drużyn i oceniany jest przez pryzmat opinii prasowych, a przykro mi to powiedzieć, ale nie zawsze obiektywnych. Nie znaczy to jednak, że wszystko jest cacy.

– Czy macie zaległości płatnicze w stosunku do zawodników?

– Nie powiem, że nie mamy. Mamy, chociaż stosunkowo niewielkie, Jesteśmy jednymi z rzetelniejszych płatników w Polsce. Gdyby nie zaległości Widzewa nie mielibyśmy żadnych.

* Tekst i foto (Janusza Poryckiego) ukazały się w „Dzienniku Pojezierza” 17 września 1998 roku

!!!

Chcesz wesprzeć portal WAMA-SPORT?

Jeśli chcesz pomóc nam w prowadzeniu portalu, zachęcamy do wsparcia nas na Patronite! Już 3zł miesięcznie jest dla nas znaczącą kwotą!

To zajmie tylko chwilę! Transakcji możesz dokonać przez przelew bankowy, BLIK lub PayPal!

historia Olsztyn Piłka nożna sport seniorski Stomil Olsztyn

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Inline Feedbacks
View all comments

Wspierają nas

Ośrodek Sportu i Rekreacji Olsztyn

Warmińsko-Mazurskie Zrzeszenie Ludowych Zespołów Sportowych

Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko-Mazurskiego

0
Chcielibyśmy poznać Twoją opinię! Skomentuj artykuł!x