Bardzo żałujmy, kiedy utalentowani zawodnicy rozpoczynający karierę na Warmii i Mazurach w pewnym momencie odchodzą i zasilają kluby innego regionu. W grach zespołowych jest to nieuniknione, bo wiadomo, że wybitnie zdolny sportowiec musi grać w lepszym teamie, by mógł się w pełni rozwinąć. Rozumiejąc tę zasadę trzymamy za naszego ziomka kciuki i często wspominamy o jego korzeniach.
Na przełomie lat 60 i 70-tych ubiegłego taka postacią w żeńskim baskecie była Elżbieta Biesiekierska. Będąc rodowitą olsztynianką pierwsze kroki na koszykarskim parkiecie stawiała pod kierunkiem Jana Kochanowicza. Szybko czyniła postępy, co przy jej znakomitych warunkach fizycznych – 188 cm wzrostu musiało zwrócić uwagę szkoleniowców z najwyższych klas rozgrywek. Wpadła w oko trenerowi mistrza Polski Ludwikowi Mięcie-Mikołajewiczowi. Już w 1967 roku jako 17-latka przywdziała kostium „Białej Gwiazdy” i za kilka miesięcy sięgnęła po tytuł mistrza Polski. W sumie zapisała ich na swym koncie dziesięć. Poza tym wspomnianym w latach: 1969,1970,1971,1975,1976,1977, 1979, 1980 i 1981. Przy wsparciu pani Elżbiety Wisła Kraków czterokrotnie zdobyła srebrny medal (1967,1972,1973 i 1974). Tak więc w ciągu 14 lat gry w krakowskim klubie w każdym sezonie stawała na podium. Do tego należy dodać ogromny sukces międzynarodowy, kiedy w roku 1970 podopieczne Mięty zagrały w finale Pucharu Europy.
Inny bardzo ważny rozdział w karierze pani Elżbiety to występy w reprezentacji Polski. Nazbierało ich 163, czterokrotnie uczestniczyła w Mistrzostwach Europy 1972 (9 miejsce), 1974 (9 miejsce), 1976 (6 miejsce), 1978 (5 miejsce).
Znana była z ogromnej waleczności i uważana za jedna z najlepszych zawodniczek w historii polskiej koszykówki. Ludwik Mięta powtarzał w licznych wywiadach, że Biesiekierska była jego najskuteczniejsza zawodniczka w defensywie, cechowała ja pracowitość i poprawna ocena sytuacji na boisku. Sumienność na zajęciach treningowych pozwalała na czynienie stałych postępów. W czasie kariery sportowej ukończyła studia na Akademii Ekonomicznej w Krakowie. Po rozstaniu z czynnym sportem była zatrudniona w Komendzie Wojewódzkiej Policji, jako cywilny pracownik administracji. Posiadała tytuł Mistrza Sportu i swego czasu była najwyższą koszykarką w kraju.
Najprawdopodobniej nie trafiłaby do koszykówki, gdyby nie ochota na jabłka. Ela, kilkunastoletnia panna poszła z chłopakami z podwórka do ogrodu w sąsiedztwie przy ul. Moniuszki. Koledzy weszli na drzewo, ona , wyższa od nich o głowę wspięła się na palce i zrywała owoce. Dostrzegł to Jan Kochanowicz, trener koszykówki w Łączności. Niepostrzeżenie podszedł do dziewczyny. Ta zdeprymowana, wystraszona, najwyraźniej zaskoczona salwowała się ucieczką. Pan profesor ruszył w pogoń. Ale nie chodziło mu o te kilka jabłek zerwanych z drzewa sąsiadów. Pragnął mieć w zespole tak wysoka dziewczynę. Elżbieta wbiegła na wąski, zatłoczony chodnik na metalowym moście przy dworcu PKP. Wykorzystując południowy szczyt, próbowała ukryć się w tłumie. Kochanowicz był bardzo czujny, a Ela dzięki nieprzeciętnemu wzrostowi widoczna. Ostatkiem sil dopadł dziewczynę na ul. Partyzantów. Zabawna była krótka wymiana zdań.
– Będziesz koszykarką – wykrzyknął trener.
– Nie, nie będę odpowiedziała zdeprymowana
– Nie będziesz chodzić na jabłka, a będziesz biegać po boisku zripostował szkoleniowiec.
Po rozmowach z rodzicami Kochanowicz dopiął swego. Szybki kurs podstaw koszykówki przyniósł nadspodziewane efekty. Kilkanaście mięsięcy później zjawił się w Olsztynie emisariusz krakowskiej Wisły były pięściarz olsztyńskiej Warmii Stanisław Dragan. Brązowy medalista olimpijski jako członek klubu spod Wawelu otrzymał polecenie prezesa by „wyrwał” dziewczynę z Olsztyna, sama, czy z rodzicami – obojętnie.
Po kilku dniach utalentowana koszykarka mieszkała już w Krakowie, a kilka tygodni później dołączyli rodzice.
Elżbieta Biesiekierska zmarła 1 lutego 2013 roku w wieku 63 lat.
Tekst ukazał sie w Panoramie Sportu Warmii i Mazur (2013) – autor Janusz Porycki