WAMA-SPORT Historia – Gdy w kasie widać dno…

Fot. nasze miasto olsztyn (ilustracja)

Przed drugim, zarazem ostatni, sezonem (2002/2003) gry koszykarek Łączności w ekstraklasie sytuacja finansowa większości klubów elity była tragiczna. Dotyczyło to też olsztynianek. Zawodniczki nie były pewne swej przyszłości, ale ostatecznie zgodziły się na grę. Być może na fali entuzjazmu po minionych rozgrywkach, w których były rewelacją i zajęły 4 miejsce. U progu rozgrywek wiele było bałaganu. Kobiecy basket ligowy znalazł się na równi pochyłej.

Nie ma co urywać większość zespołów znalazła się w katastrofalnej sytuacji finansowej. Kasy klubowe świecą pustkami. Eureka Toruń, by zebrać pieniądze na opłaty związane z ekstraklasą, zrezygnowała z prowadzenia drużyny rezerw, która awansowała do I ligi. To oczywiście odcina od uczestnictwa w rozgrywkach grupę dziewcząt, która jest naturalnym zapleczem pierwszego zespołu. Ten wymuszony proceder potwierdza bardzo smutną tendencję, która już zapanowała w polskiej, podkreślam, polskiej lidze. Coraz mniej uwagi zwraca się na szkolenie młodzieży, oczkiem w głowie jest tylko pierwszy zespół, któremu poświęca się cały klubowy kapitał. A przeglądając składy poszczególnych ekip aż roi się w nich od cudzoziemek, które powoli opanowują nasz rynek koszykówki, blokując tym samym dostęp do gry utalentowanym juniorkom.

Opłakane skutki polityki open zbiera męski basket, że reprezentacja kraju jest już tak słaba, że nie może już od kilku lat zakwalifikować się do finałów Mistrzostw Europy. Niebawem stanie się tak i z kobietami, bo coraz starsza kadra narodowa wykrusza się i nie będzie miał jej kto zastąpić. Młode zawodniczki nie grają w ekstraklasie, bo klub myśląc tylko o własnym interesie sięga po cudzoziemki i to nie tylko zza wschodniej granicy. Tłumaczenie panów z PZKosz, a przede wszystkim z Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet, ze każdy ma równe szanse jest po prostu cyniczne. Szkodzi nie tylko rozwojowi tej dyscypliny w Polsce, ale też w poszczególnych środowiskach, gdzie na szkolenie oddaje się ostatnie pieniądze. Trenerzy pasjonaci w zasadzie już nie pracują, ale z przyzwyczajenia i miłości do koszykówki poświęcają swój czas by nauczyć dziewczęta basketu. Tylko tej młodzieży najzwyczajniej zamyka się drogę do naturalnego rozwoju sportowego.

Nie jestem przeciwnikiem gry cudzoziemek w polskiej lidze, ale interwencjonizm, przede wszystkim limity są w tej sprawie konieczne dla dobra reprezentacji. Tymczasem PLKK pod modnym płaszczykiem „profi” wszystko puszcza na żywioł i zasłania się wolnym rynkiem. Jeśli już powstała (cały czas mam wątpliwości po co) niech zajmie się wsparciem klubów, pozyskiwaniem sponsorów z prawdziwego zdarzenia. Bo z firmy Sharp Torell, która przejęła nośną w sumie nazwę rozgrywek, kluby nie maja prawie żadnego pożytku. Sumy wpływające do kas uczestników rozgrywek z tego tytułu są doprawdy żenujące.

Rzekomy profesjonalizm dusi większość polskich klubów i dotyczy to nie tylko koszykówki. Ogromne wymagania dotyczące rozgrywania meczów ligowych, opłaty za licencje zawodniczek, gaże dla arbitrów i komisarzy, nie mówiąc już o niebotycznych jak na nasze warunki kontraktach niszczą jedna z najbardziej popularnych dyscyplin. Hasło niech graja ci co maja pieniądze jest cyniczna demagogią, bo problem stał się na tyle bolesny, że nad przyszłością trzeba się głęboko zastanowić, a nie wymyślać nierealne do naszych warunków standardy.

Przed takimi trudnościami stanęła także Łączność Olsztyn, czwarta ekipa poprzednich rozgrywek. Beniaminek miał jednak rok temu poważnego i wypłacalnego sponsora – Telekomunikację Polska S.A. Niestety orientacje marketingowe w tej firmie się zmieniły, a w długofalowych planach koszykarki Łączności zajmują tam miejsce marginalne. Oczekiwania klubu i propozycje finansowe TPSA są na tyle tak rozbieżne, że sportowa przyszłość czwartej drużyny ekstraklasy stoi pod dużym znakiem zapytania ( niestety, wkrótce to się potwierdziło przyp red.). Nic dziwnego, że z dużym niepokojem oczekujemy tych rozgrywek, tym bardziej, ze wymagania sportowe wobec zespołu Łączności są duże i uzasadnione. To, że w podobnej, a może jeszcze gorszej sytuacji niż drużyna z Olsztyna, znajduje się trzy czwarte PLKK nie zwalnia od rozterek.

Marek Dabkus

Tekst ukazał się w papierowym wydaniu WAMA-SPORT w październiku 2002 roku)

PS. Pandemia obecnie panująca, może poważnie zweryfikować możliwości naszych ligowców występujących w profesjonalnych ligach. Czas pokaże jak to będzie wyglądać i ze strony klubów, i ze strony sportowców.

!!!

Chcesz wesprzeć portal WAMA-SPORT?

Jeśli chcesz pomóc nam w prowadzeniu portalu, zachęcamy do wsparcia nas na Patronite! Już 3zł miesięcznie jest dla nas znaczącą kwotą!

To zajmie tylko chwilę! Transakcji możesz dokonać przez przelew bankowy, BLIK lub PayPal!

historia Koszykówka Olsztyn sport seniorski

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Inline Feedbacks
View all comments

Wspierają nas

Ośrodek Sportu i Rekreacji Olsztyn

Warmińsko-Mazurskie Zrzeszenie Ludowych Zespołów Sportowych

Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko-Mazurskiego

0
Chcielibyśmy poznać Twoją opinię! Skomentuj artykuł!x