WAMA SPORT Historia – Oceniamy I ligę siatkarzy w sezonie 1985/86 (1)

Fot. azs olsztyn (ilustracja)

Jak zwykle po finiszu ekstraklasy siatkarzy olsztyńscy dziennikarze spotkali się ze szkoleniowcami i działaczami AZS by porozmawiać o plusach i minusach minionych mistrzostw (1985/86) . W 2-godzinnej dyskusji, w której udział wzięli m. i. Trener Leszek Dorosz i wiceprezes ds. sportowych Wenanty Rotkiewicz poruszono wiele problemów nurtujących nie tylko kortowską siatkówkę. W pierwszej części oceniamy ligę bez udziału AZS, któremu poświęcimy oddzielny artykuł.

Zgodzicie się chyba panowie, że tegoroczne rozgrywki należały do najsłabszych w ostatnich sezonach.

Wenanty Rotkiewicz: Niewątpliwie, choć regres dał się zauważyć dużo wcześniej. Nie raz bywa, że rywalizacja mimo słabszego poziomu jest ciekawa, głównie ze względu na zaciętość gry i małe różnice punktowe między drużynami. Tymczasem w minionych mistrzostwach wszystkie decyzje oprócz wątpliwości, co do drugiego spadkowicza zapadły wcześniej, na wiele tygodni przed końcem, co jeszcze bardziej podsyciło malkontentów do krytyki. Nie da się ukryć, że w Polsce brakuje zawodników wszechstronnie wyszkolonych, przygotowanych do gry w różnych warunkach. Trudno doszukać się siatkarzy, którzy w dobrym stopniu opanowali wszystkie elementy techniki i taktyki.

Leszek Dorosz: Przyczyny regresu ligi i reprezentacji są prozaiczne. W ostatnim okresie zmniejszyła się u nas liczba młodzieżowych grup ćwiczebnych. Teraz ponosimy tego konsekwencje. W rozgrywkach występują zawodnicy niedoszkoleni, tacy nawet trafiają do kadry. Skąd wzięły się sukcesy drużyny narodowej lat siedemdziesiątych? Pamiętam, ze kiedyś na wspólnym zgrupowaniu przebywało jednocześnie sześć grup najbardziej utalentowanych juniorów, każda po dwudziestu zawodników. Z tej ponad setki można było wybrać graczy najwyższego formatu takich jak: Gawłowski czy Bosek. A przecież w odwodzie pozostali inni, którzy systematycznie szkoleni zasilali kluby. Tymczasem w bieżącym sezonie na obozie kadry w Olsztynie ćwiczyło kilkunastu juniorów. Są na pewno bardzo zdolni, ale to przecież garstka i zresztą wątpliwie jest czy w przyszłości w komplecie znajdą się oni w pierwszoligowych zespołach.

Ponadto od pewnego czasu panuje tendencja wprowadzania do drużyn zawodników wysokich. Proces ich szkolenia trwa znacznie dłużej, trudno im przyswoić poszczególne elementy, na przykład przyjęcie zagrywki. Zawodnicy ci niemal od razu wchodzą na parkiety ekstraklasy, tymczasem poza atakiem ich wiedza siatkarska jest bardzo skromna.

Wiele kontrowersji wzbudził system, a przede wszystkim kalendarz rozgrywek ligowych

Leszek Dorosz: W aktualnej sytuacji polskiej siatkówki był to pomysł zupełnie chybiony. Zagęszczenie terminów spotkań, a potem kilkunastodniowe przerwy zakłócały prace treningową, zwłaszcza w tych klubach, mających kadrowiczów. Ci ostatni byli dodatkowo eksploatowani. Mamy zbyt mało dobrych siatkarzy, dlatego powinniśmy właściwie gospodarować ich siłami. Na obozy kadry powoływano zawodników nie w pełni sprawnych. Gdy istnieje potrzeba wyleczenia kontuzji sprawa nie znajduje oddźwięku w centrali.

Pokuśmy się o ocenę wszystkich ligowców

Leszek Dorosz: Legia zdobyła tytuł zasłużenie, ale wygrała ligę głównie dzięki rutynie swoich zawodników. W tych ligowych anomaliach był to atut bezcenny. Zespół wcale nie grał lepiej niż w roku ubiegłym, potrafił się jednak zmobilizować i ekonomicznie rozłożyć siły.

Słabiej spisywała się Stal Stocznia i jest to niespodzianka. Szczecinianie nie zmienili przecież składu, powinni więc ustabilizować formę. Jestem zbyt daleko od drużyny by dociec przyczyn kryzysu. Może stalowcom nie odpowiadał obowiązujący system, a może byli po prostu źle przygotowani.

Przed mistrzostwami wiele mówiło się o Hutniku. Krakowianom wróżono nawet złoty medal. Miałem co do tego inny pogląd i nie pomyliłem się. Sezon gry w niższej k,lasie musiał pozostawić jakieś piętno i nawet siatkarze tej klasy jak Golec i Martyniuk potrzebują dużo czasy by zaadoptować się w nowym towarzystwie.

Płomień zajął czwarte miejsce. W meczach z nami zagrał bardzo dobrze. W turniejach sosnowiczanom wiodło się znacznie gorzej. Być może powodem była dyskwalifikacja ich rozgrywającego Wiesława Dziury.

Czarni, zwycięzcy finału B, okazali się jedynym zespołem oprócz Legii, który zasłużył w tym sezonie na słowa uznania. To ciekawa, dobrze wyszkolona drużyna. Krótka ławka rezerwowych ogranicza wprawdzie możliwości manewru taktycznego, ale radomianie potrafili się koncentrować i wygrywać ważne dla siebie mecze. W pełni wykorzystali atuty swych najlepszych zawodników: Skorupy, Rychlickiego i Skroka.

Najbardziej zawiodła mnie Resovia. Spodziewałem się, że rzeszowianie nawiążą nawet walkę o prymat w ekstraklasie, tymczasem zajęli dopiero szóstą lokatę. Wprawdzie drużyna nadal znajduje się w przebudowie, ale proces ten trwa już znacznie dłużej niż u nas i można było oczekiwać pierwszych efektów.

Za nami znalazła się wrocławska Gwardia. Zespół posiadający w składzie kilku doświadczonych siatkarzy zaczął z bardzo niskiego pułapu. W końcówce rozgrywek gwardziści spisywali się lepiej, przede wszystkim walczyli na boisku. Pamiętam nasz pierwszy mecz w finale B we Wrocławiu. Wygraliśmy po bardzo zaciętej grze 3:1, a po zakończeniu spotkania z ławki gospodarzy usłyszałem takie zdanie: – Dziś to się naprawdę nagraliśmy, bo co tu ukrywać, w lidze wiele było meczów nudnych, właśnie bez elementów walki, zaciętości.

Opuścił ekstraklasę Beskid, który moim zdaniem nie wykorzystał pełni swoich możliwości. Andrychowianie grali słabiej, nawet na własnym boisku, gdzie zawsze o punkty było tak trudno. Los gdańskiego Stoczniowca łatwo było przewidzieć. Jest to drużyna nieźle wyszkolona, ale składająca się z zawodników niskich, co stwarza duże ograniczenia. To dobry zespół, ale na II ligę.

Plusów tegorocznej ligi nie było więc zbyt wiele.

Wenanty Rotkiewicz: Owszem, ale o jednym warto wspomnieć. Były to rozgrywki czyste pod względem moralnym, a na to jesteśmy uczuleni obserwując coroczne zmagania piłkarzy. W lidze siatkarzy nikt nikomu się nie podłożył. A sprawa drugiego spadkowicza wyjaśniła się w bezpośrednim meczu między zainteresowanymi stronami, a nie w zakulisowych działaniach.

Marek Dabkus (tekst ukazał się w kwietniu 1986 w gazecie Olsztyńskiej)

PS W sezonie 1985/86 AZS Olsztyn zajął siódme miejsce, w sezonie następnym na rok opuścił I ligę.

de5

!!!

Chcesz wesprzeć portal WAMA-SPORT?

Jeśli chcesz pomóc nam w prowadzeniu portalu, zachęcamy do wsparcia nas na Patronite! Już 3zł miesięcznie jest dla nas znaczącą kwotą!

To zajmie tylko chwilę! Transakcji możesz dokonać przez przelew bankowy, BLIK lub PayPal!

AZS Olsztyn historia Olsztyn Siatkówka sport seniorski

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Inline Feedbacks
View all comments

Wspierają nas

Ośrodek Sportu i Rekreacji Olsztyn

Warmińsko-Mazurskie Zrzeszenie Ludowych Zespołów Sportowych

Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko-Mazurskiego

0
Chcielibyśmy poznać Twoją opinię! Skomentuj artykuł!x