WAMA-SPORT Historia – Łączność eksplozja radości i smutny koniec

Fot. Janusz Porycki

Żeńska koszykówka w Olsztynie miała swoje dni chwały. W połowie lat siedemdziesiątych rewelacją ekstraklasy był Stomil Aleksandra Grzegorzewskiego, na początku tego wieku do elity na chwilę wkroczyła Łączność. Co różniło te wydarzenia? Zespół firmujący fabrykę opon awans sportowy uzyskał w sposób naturalny i składał się z wychowanek klubu. Potęga Łączności była efektem transferów, tak jakby nową drużynę przywieziono w walizce.

Media olsztyńskie często o tym pisały. Oceniając osiągnięte wyniki powracał wątek wątpliwości czy taka droga jest słuszna. Przypominamy tekst ze stycznia 2003 roku zamieszczony w papierowym wydaniu „WAMA-SPORT” – „Walka o przetrwanie” , kiedy nad zespołem zaczęły krążyć czarne chmury.

Region wamińsko- mazurski, zwłaszcza Olsztyn, stał się nieoczekiwanie potentatem w grach zespołowych. W każdej z liczących się dyscyplin mamy swojego przedstawiciela w najwyższej klasie rozgrywek. Z jednej strony to satysfakcja dla kibiców, którzy co tydzień mogą przeżywać emocje, mają nawet czasami kłopoty bogactwa, z drugiej jednak narastają problemy uczestniczących w ekstraklasie klubów. Najuboższy region w kraju nie jest w stanie zapewnić bytu drużynom, w których grają profesjonaliści i sport jest ich źródłem utrzymania. . To kosztuje, musi kosztować.

Ostatnio taki właśnie kryzys dopadł koszykarki Łączności, które w poprzednim sezonie rozbudziły apetyty olsztynian. Czwarte miejsce w lidze stało się sensacją w skali krajowej, zewsząd sypały się gratulacje. Sekcja Łączności trwa od dawna, ale był to raczej klub prowincjonalny o niewielkich aspiracjach i możliwościach. Po wchłonięciu TSK i wsparciu najlepszego z możliwych sponsorów Telekomunikacji Polskiej stworzyła się szansa realizacji marzeń. Strzałem w dziesiątkę było nawiązanie współpracy z trenerem z Białorusi Anatolijem Bujalskim, który oprócz swej ogromnej wiedzy i doświadczenia zaoferował klubowi z Olsztyna grę trzech swoich wychowanek: Natalii Trafimowej, Eleny Krawczenko i Marimy Kress. Powrót do Olsztyna Beaty Krupskiej-Tyszkiewicz pozwolił na zmontowanie drużyny na miarę czołówki ekstraklasy.

Tymczasem telekomunikacja, do tej pory firma rdzennie polska, stała się w dużej części francuską, a nowi właściciele zaproponowali zupełnie inna orientacje marketingową. Skończyły się stare znajomości, przyjaźnie, do władzy w spółce doszli ludzie, dla których Łączność nie była warta większego zainteresowania. To co kiedyś udało się załatwić przy okazji koleżeńskiej pogawędki, stało się niedostępne i klub olsztyński w przede dniu obecnego sezonu stał się zwyczajnym biedakiem.

Powstał dylemat. Czy wszystko porzucić i powrócić do zabawy w sport amatorski czy zaryzykować i szukać pieniędzy na zrealizowanie kontraktów zawodowych koszykarek. Wybrano drugą, bardzo ryzykowną opcję, licząc cały czas na wsparcie dotychczasowego sponsora. Tego zaś zainteresowały zupełnie inne cele strategiczne, którymi żyje kraj, a więc polska reprezentacja piłkarska i Tomasz Gollob. Łączność i kilka innych mniejszych kubów tego resortu potraktowano jako niepotrzebny balast i choć negocjacje nadal trwają trudno wróżyć ich satysfakcjonujące zakończenie.

Kierownictwo Łączności poszło na całość podpisując bardzo wysokie umowy (podstawa roszczeń zawodniczek był poprzedni wynik) i dołączając do składu kolejną reprezentantkę Polski Patrycję Czepiec. Wiceprezes autonomicznej sekcji Adam Szyćko ma wyjątkowy dar przekonywania i koszykarki wraz z trenerem zaryzykowały pozostając w Olsztynie. Mimo ciągłych problemów finansowych (klub nie był w stanie zapłacić tyle, ile obiecywał), koszykarki przystąpiły do rywalizacji i po pierwszej fazie rundy zasadniczej zajmowały czwarte miejsce z bilansem siedmiu zwycięstw i czterech porażek. Dorobek mógł być co prawda lepszy, jednak w połowie rundy drużynę dopadł kryzys. Kilka kolejnych przegranych wiązano z buntem zawodniczek, które jakoby protestowały przeciwko zaistniałej sytuacji, ale to chyba opinia krzywdząca, o czym świadczy doskonały finisz w pierwszej fazie rywalizacji i dwa z rzędu zwycięstwa, które znacznie poprawiły miejsce w tabeli i atmosferę w zespole.

Co by nie mówić, jeśli ktoś nie otrzymuje obiecanych pieniędzy, musi o tym myśleć i nie można się od tego uwolnić. Wprawdzie kierownictwo Łączności przed rozgrywkami ligowymi lojalnie uprzedzało swe zawodniczki, że mogą być problemy, ale nawet to nie zmieni natury człowieka. Koszykarki upominają się więc o swoje. A jednocześnie nic nie odpuszczają. Rzetelnie trenują, w czym również ogromna zasługa trenera Bujalskiego, który nie ukrywa swojego bliskiego związku z Olsztynem. Jak twierdzi rozpoczął tu pracę od podstaw i chce ją dokończyć. Są jednak granice, gdzie dobra wola, wyrozumiałość i przywiązanie do miejsca już nie wystarczą. Tym bardziej, że Polska Liga Koszykówki zwana ostatnio Torel Sharp przewidziała taką sytuację w klubach i zezwoliła zawodniczkom zmienić zespół w trakcie sezonu.

Nie da się ukryć taki krach sportowy grozi Łączności. Głośno się o tym mówi, ale w klubie liczy się na punkty, które wystarcza na zajęcie po fazie zasadniczej miejsca w czołowej ósemce, bo to gwarantuje utrzymanie się w ekstraklasie. Taki scenariusz jest możliwy, a do osiągnięcia celu jest niedaleko. Tylko co dalej? Jeśli z Olsztyna wyjadą podstawowe zawodniczki: trzy Białorusinki, Krupska-Tyszkiewicz i Czepiec i ewentualnie Szyćko rywalizację w lidze dokończa juniorki, które nie mają najmniejszych szans na wygraną, a wyniki spotkań z ich udziałem będą kompromitujące. O następnym sezonie nie warto nawet wspominać.

Następczynie obecnie grających zawodniczek nie maja większych widoków na grę w ekstraklasie, bo szkolenie młodzieży w Łączności nie jest skierowane na dorosłą koszykówkę. Olsztynianki osiągają przyzwoite wyniki w olimpiadach młodzieży i Mistrzostwach Polski juniorek, jednak ich dalszy rozwój sportowy w tej dyscyplinie jest ograniczony ze względu na słabe warunki fizyczne. W pewnym momencie odsunięto od gry wyszkolone, pierwszoligowe jeszcze zawodniczki, którym nie dano alternatywy. Uznano, że były za słabe na ekstraklasę, a nie powołano drużyny rezerw, która byłaby wentylem bezpieczeństwa dla zaistniałej sytuacji.

Nie chcemy rozpowszechniać czarnych myśli, ale jeśli nie w tym, to w następnym sezonie zespół Łączności przestanie istnieć. Oczywiście w obecnym kształcie. Trener i koszykarki bez problemów znajda nowego pracodawcę, a w Olsztynie zostanie spalona ziemia i nawet pierwsza liga stanie się niedostępną mrzonką.

Mocarstwowe zakusy dały chwilową satysfakcję, ale zniszczyły dorobek kilku lat, bowiem zawodniczki rodem z Olsztyna o I-ligowych kwalifikacjach nie widząc perspektywy zrezygnowały z uprawiania sportu. Nie posądzamy działaczy Łączności o złą wolę, nawet jesteśmy pod wrażeniem ich determinacji w walce o przetrwanie, ale każde wyzwanie musi być podparte dozą wyobraźni, a tu jej zabrakło.

(styczeń 2003)

Łączność wkrótce zgasła, na szczęście determinacja Państwa: Alicji i Tomasza Sztąberskich sprawiła, że żeński basket w Olsztynie nadal trwa, choć oddycha mu się coraz trudniej.

!!!

Chcesz wesprzeć portal WAMA-SPORT?

Jeśli chcesz pomóc nam w prowadzeniu portalu, zachęcamy do wsparcia nas na Patronite! Już 3zł miesięcznie jest dla nas znaczącą kwotą!

To zajmie tylko chwilę! Transakcji możesz dokonać przez przelew bankowy, BLIK lub PayPal!

historia Koszykówka Olsztyn sport seniorski

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Inline Feedbacks
View all comments

Wspierają nas

Ośrodek Sportu i Rekreacji Olsztyn

Warmińsko-Mazurskie Zrzeszenie Ludowych Zespołów Sportowych

Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko-Mazurskiego

0
Chcielibyśmy poznać Twoją opinię! Skomentuj artykuł!x