Zakończone przed kilkoma dniami Olimpijski Festiwal Młodzieży Europy w Tbilisi przyniósł kibicom sportu młodzieżowego dużo emocji a nam mieszkańcom Warmii i Mazur sporo satysfakcji. Nasza 6-osobowa ekipa wypadła bardzo dobrze, godnie reprezentowała region i jest to ważny znak dla władz samorządowych: lokalnych i wojewódzkich. Takie skarby trzeba pielęgnować.
To już dziś ambsadorzy swoich środowisk i mogą być nimi jeszcze długo, pod warunkiem, że stworzy im się warunki do uprawiania sportu na wysokim poziomie, doceni ich wysiłek i uświadomi potrzebę istnienia w tym właśnie środowisku. Podczas występów naszych reprezentantów w Tbilisi serce rosło mieszkańcom Olsztyna, a przede wszystkim Giżycka (tu wychował się złoty medalista Jakub Kochanowski), Kazanic/Lubawy (Weronika Mieczkowska), Szczytna (Dominik Smosarski), Lidzbarka Warmińskiego (Krzysztof Karkowski), Biskupca (Marta Jaskulska) i Braniewa/Elblaga (Weronika Wołodko). Jestem przeciwnikiem przyznawania stypendiów sportowych zawodnikom do 18 roku życia, ale nie można tego traktować skrajnie, zdarzają się przecież talenty wyjątkowe, które trzeba szanować, choć nadal uważam, że od kasy ważniejszy jest komfort w kontynuowaniu kariery sportowej (sprzęt, obozy, możliwości konfrontacji międzynarodowych).
Zatrzymywanie wybitnych sportowców na siłę też nie ma sensu, należy znaleźć nić porozumienia, kompromis, odpowiedzieć na pytanie, co jest dla zawodnika najbardziej korzystne.
A jeśli już istnieje konieczność emigracji do większych ośrodków warto uczynić wszystko, by wschodzącą gwiazdę zatrzymać w regionie, bo sport ma w sobie ogromny ładunek promocji, a także pozytywnych wartości.
Gdy przychodzi do takich dylematów najważniejszy jest dialog i jego właściwa atmosfera. Bo kiedy mistrz czy kandydat na mistrza znajdzie się daleko od nas niech sercem pozostanie tu i jako wybitna persona odwiedza swoje stare miejsca. Niech będzie przykładem dla kolejnych generacji, świadectwem, że wybitnym sportowcem można zostać bez względu na miejsce urodzenia.