W wieku 83 lat zmarł Benedykt Jadziński długoletni prezes Warmińsko-Mazurskiej Federacji Sportu. Całe życie związał ze sportem, najpierw w roli nastolatka uganiającego się za hokejowym krążkiem, potem działacza pełniącego najbardziej odpowiedzialne funkcje, wreszcie w pracy zawodowej, bo jako dyrektor Totalizatora Sportowego w Olsztynie, a potem pracownik centrali LOTTO – firm, które miały i mają wpływ na rozwój infrastruktury sportowej w kraju i regionie.
Szeroko pojętą kulturę fizyczna poznał z każdej strony bardzo wnikliwie, znał jej potrzeby w okresie kiedy brakowało obiektów z prawdziwego zdarzenia i choć entuzjazm w środowisku sportowym był wielki mało mieliśmy wykształconej kadry trenerskiej. Problemy te dotyczyły zwłaszcza Warmii i Mazur – regionu rozległego, ale bez znaczącego przemysłu, który przecież bywał najważniejszym argumentem w rozwoju sportu w każdym jego wymiarze. Postanowił się z tym zmierzyć. Mocno przeżywał porażki, kiedy jako prezes Wojewódzkiej Federacji Sportu musiał pogodzić się z ostatnim miejscem reprezentacji podczas Spartakiady Młodzieży w Białymstoku, ale przecież sukcesów nazbierało się znacznie więcej jak choćby organizacja pięknych i prestiżowych zawodów gimnastycznych o Puchar Grunwaldu z udziałem reprezentacji kilkunastu krajów, a także imprez kajakowych, siatkówki, przede wszystkim młodzieżowych, bo określił sobie pewne priorytety i starał się je realizować z pełna konsekwencją.
A zaczęło się niewinnie w Jabłonowie Pomorskim. Jak każdy chłopak kopał futbolówkę w miejscowym klubie Naprzód, tam też zasmakował popularnego w tym okresie i w tym regionie hokeja na lodzie. Obie pasje rozwinęły się podczas dalszej edukacji w Toruniu, gdzie kontynuował karierę jako piłkarze w Zrywie, a zimą trenował i grał na lodowisku w Pomorzaninie .Efektem był udział w młodzieżowych imprezach najwyższej rangi krajowej i to w obu dyscyplinach.
W latach 50-tych sport traktowano inaczej. Nie było telewizji, innych atrakcji spędzania wolnego czasu. Trening, wysiłek fizyczny, możliwość rywalizacji, a przede wszystkim podróży i przygody były wystarczającymi argumentami, by oddać się pasji. O rekompensacie finansowej nie było oczywiście mowy. Sam fakt przyjęcia przez trenera do sekcji uważano za duży awans. Było się czym pochwalić.
Sportowa wprawka okazała się ważnym praktycznym doświadczeniem w późniejszej karierze już jako działacza, bo tak wówczas nazywano osoby zajmujące się organizacją kultury fizycznej w środowisku. Motto, które Nim kierowało „Jeśli uprawiasz sport, to daj z siebie wszystko” było uniwersalne, bo odnosiło się nie tylko do czynnego udziału w meczu czy turnieju. Obowiązywało również przy kierowaniu stowarzyszeniami i firmami. Był zresztą do tego przygotowany również teoretycznie. Ukończył studia na Akademii Wychowania Fizycznego oraz podyplomowe w kierowaniu organizacjami finansowymi w Szkole Głównej Handlowej.
Będąc prezesem Wojewódzkiej (Warmińsko- Mazurskiej) Federacji Sportu w latach 1975-2003 najpierw jako szef etatowy, potem społeczny musiał sympatię do niektórych dyscyplin odłożyć na bok i wszystkich traktować jednakowo. Zdawał sobie sprawę, że każdy ma prawo wyboru swojej konkurencji i każdemu trzeba pomóc w realizacji swych pasji. Przeżył to na własnej skórze.
Mimo wszystko szczególna sympatię darzył futbol, hokej, kolarstwo, siatkówkę, zapasy, sporty wodne i gimnastykę. W tę ostatnią zaangażował się szczególnie, nie tylko z racji organizowanie w Olsztynie Pucharu Grunwaldu. Został wiceprezesem Polskiego Związku Gimnastyki w Warszawie, a przez rok pełnił funkcje prezesa. W stolicy Warmii i Mazur ta dyscyplina cieszyła się wielkim szacunkiem, a dokonania całego środowiska doceniano w centrali.
Benedykt Jadziński starał się pomagać innym związkom sportowym, zwłaszcza gdy brakowało w nich zdecydowanych liderów. Był więc prezesem Okręgowego związku Kolarskiego i Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego. O jego szerszym spojrzeniu na sport świadczył aktywny udział w Szkolnym Związku Sportowym i Polskim Towarzystwie Turystyki Krajoznawczej. Najważniejsza stał się misja bliższego kontaktu ludzi ze sportem w każdym jego przejawie.
Najaktywniejszy okres Jego działalności przypadał na czas ogromnych przemian w kraju, nie tylko ustrojowych i gospodarczych, ale przede wszystkim kulturowych i mentalnych. Polska stała się krajem otwartym, wszyscy zobaczyli jak wygląda życie za ukrywaną do niedawna skrzętnie żelazną kurtyna. Wielu zachłysnęło się wielkim światem, chciało żyć tak jak na Zachodzie. I na te przemiany trzeba było reagować, sprostać nowym wymaganiom pod względem infrastruktury, doskonalenia kadr, przełamywania stereotypów zachowań.
Oddzielnym wątkiem stała się działalność charytatywna, głównie na rzecz dzieci zaniedbanych i zapomnianych. Był w 1993 roku współzałożycielem Stowarzyszenia Pomocy dzieciom i Rodzinie „Arka”., które w sposób zorganizowany zajmowało się ta problematyką. Te nawyki ukształtował w sobie bacznie obserwując środowisko, a utrwalał na co dzień, w czym wspierała Go rodzina, która także prowadziła aktywne życie sportowe. Żona grała w szkole w piłkę ręczną pod kierunkiem Jana Kochanowicza, córka zawsze dbała o kondycje fizyczna uprawiając: biegi, pływanie i gimnastykę. Ponieważ zamieszkali na Warmii i Mazurach ulubionym zajęciem w wolnym czasie było zwiedzanie ciekawych zakątków, a tych przecież w regionie nie brakuje. Obowiązkowym punktem kalendarza letniego wypoczynku stały się wyprawy nad morze, także podróże zagraniczne.
Wiele odznaczeń, które otrzymał są dowodem pięknych dni spędzonych w sporcie i dla sportu. Ale to tylko symbole. Najważniejsze są zachowane w sercu wspomnienia i przyjaźnie z ludźmi, z którymi tak wiele Go łączyło i dzięki którym można było tyle dokonać.
Benedykt Jadziński urodził siw 12 stycznia 1937 roku w Jabłonowie Pomorskim, zmarł 19 kwietnia 2020 roku