Przy wyrównanych możliwościach treningowych i dietetyczno-medycznych o największych zaszczytach na dworze królowej decydują, oprócz dopingu, uwarunkowania genetyczne. W niektórych konkurencjach wygląda to karykaturalnie. W finale biegu na 3 km z przeszkodami kobiet byliśmy podczas MŚ w Moskwie świadkami dwumeczu: Kenia-Etiopia – reszta 100 metrów w tyle.
To wprawdzie żadne odkrycie, ale tendencja utrwala się, a jest widoczna zwłaszcza przy tak spektakularnych imprezach jak Mistrzostwa Świata w lekkiej atletyce. Jeśli odbywa się to bez transferów, w ramach macierzystych federacji, nie widzę w tym nic złego, po prostu inni wykorzystują swoje możliwości. Trzydzieści lat temu nie było im tak łatwo, nie przechodzili jeszcze w takiej skali „obróbki” w amerykańskich i europejskich ośrodkach sportowych. Gdy wzięli się za nich specjaliści, czynnik genetyczny zatriumfował, bo stał się argumentem nie do pobicia.
To niestety zubaża lekkoatletykę w całym jej wymiarze od komercyjnych mityngów Diamentowej Ligi po igrzyska i mistrzostwa. Z tym trzeba niestety się pogodzić, ale z innymi praktykami trudno przejść do porządku dziennego.
Mam na myśli przede wszystkim proceder naturalizacji czarnoskórych lekkoatletów na potrzeby krajów szczególnie pazernych na medale za wszelka cenę. Wprawdzie po wielkich ruchach migracyjnych na Starym Kontynencie narody nam się wymieszały, a zmiana obywatelstwa jest zabiegiem prawie takim jak wizyta u fryzjera, nie mniej trudno pogodzić się z pewnymi faktami, które stawiają pod znakiem zapytania sens rywalizacji.
Oczywiście nie w mistrzostwach świata, gdzie spotykają się najlepsi bez względu na kolor skóry i predyspozycje genetyczne. Ale już w Mistrzostwach Europy zakrawa to na kpinę, gdy Kenijczyk w barwach Danii, albo jeszcze lepiej Szwecji wygrywa jak chce z wytrenowanymi do granic możliwości rdzennymi Niemcami, Rosjanami czy Skandynawami.
Ten dylemat istniał zresztą już wcześniej bo przecież w rywalizacji kontynentalnej w barwach Francji czy Wielkiej Brytanii od lat występowali czarnoskórzy lekkoatleci części imperiów i kolonii tych krajów, ale ich dominacja nie raziła tak bardzo, zresztą zdarzali się biali, którzy z nimi wygrywali.
Co by nie mówić w seniorskiej, ukształtowanej już lekkiej atletyce Europejczycy swych szans medalowych muszą szukać przede wszystkim w rzutach, skokach i…chodzie. Ale nie jest wykluczone, że w najbliższych latach i te specjalności przestaną być naszą domeną…