Bracia Idzikowscy są właśnie znakomitymi przykładami osób, które realizowały różne cele i to z dużym powodzeniem. Stawali na podium największych imprez, a jednocześnie kontynuowali bardzo trudne studia prawnicze, nie zrywając absolutnie kontaktu z przyjaciółmi i nie rezygnując też z innych zainteresowań. Na wszystko można znaleźć czas, jeśli go dobrze zorganizujemy i rzetelnie realizujemy swój plan.
Oczywiście była mowa o korzeniach taekwondo , podziale na dwa style: ITF i WTF. Zakwalifikowanie tego ostatniego do rodziny olimpijskiej skłoniło m. in. Pana Tomka do przestawienia się druga wersję, ale okazało się to zadaniem ogromnie trudnym. To nie tylko inna konkurencja, to również inna filozofia. Próba więc zakończyła się niepowodzeniem, Pan Darek trwał przy swoim stylu i zdobywał kolejne trofea. Brat jeździł z nim na każdą imprezę w roli kibica, aż nie wytrzymał i powrócił do sportu. Miesiąc temu obaj zdobyli po cztery medale (było też złoto) w drużynowych konkurencjach mistrzostw świata.
Bracia Idzikowscy rozmawiając z młodymi widzami, to tak jakby widzieli samych siebie. Rozpoczynali treningi w ich wieku. Mieli duże ambicje i je w efekcie zrealizowali. Ale jak zgodnie stwierdzili niekoniecznie trzeba zostać wybitnym sportowcem. Ważne by posmakować tej pasji, która nie tylko rozwija fizycznie, ale dodaje poczucia pewności, kształtuje najlepsze cechy osobowości.
Nasi mistrzowie świata przynieśli i pokazali uczestnikom spotkania swoje największe trofea sportowe, wśród których wyróżniał się szczególnie imponujący puchar przyznany Panu Tomkowi jako najlepszemu zawodnikowi mistrzostw świata.
W spotkaniu wziął udział także Jerzy Litwiński, dyrektor OSiR-u, a jednocześnie trener taekwondo, który był pierwszym szkoleniowcem braci Idzikowskich. Jak sam podkreślił, że trudno było ich wygonić z sali treningowej, a wpuszczał ich tylko wtedy, gdy średnia ocen nie odbiegała od wyśrubowanej normy.
Fajne spotkanie, a przede wszystkim wspaniały wzór dla młodzieży
Tekst ukazał się na portalu WAMA-SPORT 15 kwietnia 2011 r.