Był sierpniowy piątek. Dzień upalny. Wraz z grupą działaczy siedzieliśmy a restauracji Stadion zastanawiając się nad losem olsztyńskiego futbolu. Na bocznej płycie stadionu Ośrodka Sportu i rekreacji zainstalowano deszczownię zraszająca wschodząca trawę. Nie nie zapowiadało zbliżającej się nawałnicy. Nagle usłyszeliśmy coś co przypominało rzucanie grochem o blachę. Chwile później zapanował półmrok. Rzuciliśmy się do drzwi...
Ujrzeliśmy widoki rzadko spotykany o tej porze roku. Od dachów naszych samochodów odbijały się sporej wielkości, większej niż groch kryształki lodu. Najodważniejsi ruszyli do swych pojazdów. Wyciągnęli z bagażników koce, przykrywając nimi swoje samochody. W kilku włączyły się sygnały alarmowe, zaczęły mrugać światła. Jeden z kolegów zadzwonił do domu na Jarotach, prosząc zonę o zamknięcie okna w swoim pokoju. Ta przyjęła informację ze zdziwieniem. Tu nic nie pada – usłyszał.
Po dwudziestu minutach ulewa i grad ustały. Plac przed stadionem zamienił się jednak w jezioro. Woda sięgała po progi samochodów osobowych. Niektórzy próbowali uruchomić silniki i wyjechać z parkingu. Nie wszystkim to się udało. Część pojazdów utknęła przy bramie wjazdowej.
Po kilku minutach dotarła wiadomość, że główna płyta przypomina jezioro i tak było w istocie. Dyżurny synoptyk z białostockiej stacji meteorologicznej nie widział w tym wydarzeniu nic nadzwyczajnego. Zapowiedział nawet, że niebawem grozi nam powtórka. I miał racje. Kilka dni później podczas inauguracyjnego meczu II ligi pomiędzy Stomilem a Polarem Wrocław nad stadionem znów rozszalała się ulewa. Znaczna część płyty boiska, bieżnia przed trybuną główną i teren, gdzie znajdują się boksy dla zawodników rezerwowych pokryte były wodą. Stadionowe studzienki nie odbierały nadmiary wody. Wręcz przeciwnie. Z kilku tryskało niczym z fontanny.
Obiekt OSiR-u był areną wielu wydarzeń Przed meczami piłki nożnej, nawet z udziałem reprezentacji Polski i spotkaniami ekstraklasy odbywały się tu występy estradowe, zgromadzenia wyznaniowe z wizytą papieża Jana Pawła II włącznie. Rozgrywano odcinki specjalne rajdów samochodowych i motocyklowych. Nie było jeszcze tylko wyścigów kajakowych, ale jeżeli pójdzie tak dalej, to kto wie, może dojdzie i do tego.
To wszystkim uzmysłowiło jaki jest obecny stan instalacji odwodnieniowej reprezentacyjnego obiektu Olsztyna. Bez remontu – i to gruntownego – stadion przy ul. Piłsudskiego może podzielić los „Leśnego”. A na to są potrzebne duże pieniądze.
Prezydent Olsztyna Jerzy Małkowski jest na szczęście optymistą i zapowiada, że w przyszłorocznym budżecie znajdzie się znacząca suma na modernizacje stadionu, nadmiernie eksploatowanego od lat.
Na naszych zdjęciach tereny wokół i płyta olsztyńskiego stadionu chwile po ulewie i gradobiciu.
Tekst i foto Janusz Porycki
(tekst z papierowego wydania WAMA-SPORT wrzesień 2002)