W Uranii najpierw entuzjazm na końcu grobowa cisza – „Indykom” jakby odcięło prąd, czy jeszcze się podniosą?

Fot. indykpol azs olsztyn facebook

W pierwszym meczu ćwierćfinałowym play off PLUS LIGI siatkarzy Indykpol AZS Olsztyn przegrał w środę (18 kwietnia) w Uranii z Asseco Resovią Reszów 2:3 (22,25,-23,-19,-6). Prawie 2,5 godzinne spotkanie przyniosło ogromną huśtawkę nastrojów, bo i przebieg meczu był zaskakujący. Od dominacji gospodarzy, po ich zupełna bezradność, którą trudno wytłumaczyć. W sobotę mecz w Rzeszowie, który trzeba wygrać, by pozostać w grze..

Indykpol AZS Olsztyn – Asseco Resovia Rzeszów (25:22, 27:25, 23:25, 19:25, 6:15)

Indykpol AZS Olsztyn: Daniel Pliński, Tomas Rousseaux, Paweł Woicki, Jan Hadrava, Robbert Andringa, Jakub Kochanowski, Michał Żurek (libero) oraz Łukasz Makowski, Mateusz Kańczok, Blake Scheerhoorn, Adrian Buchowski, Miłosz Zniszcził, Jakub Zabłocki (l)

Asseco Resovia Rzeszów: Lukas Tichacek, Dawid Dryja, Aleksander Śliwka, Thibault Rossard, Barthelemy Chinenyeze, Jakub Jarosz, Mateusz Masłowski (libero) oraz Jochen Schoeps, Michał Kędzierski, Łukasz Perłowski

MVP: Dawid Dryja

Akademicy od razu rozpoczęli od prowadzenia 2:0 i tę nieznaczną przewagę utrzymywali prawie przez całą partię. Pod koniec odskoczyli na 23:19 i wydawało się, że sytuacja jest komfortowa. Trener Resovii, szukając ostatniej deski ratunku, wpuścił na zagrywkę Niemca Jochena Schoepsa, który popisał się atomowymi serwami i nagle różnica stopniała do jednego oczka. Gospodarze opanowali jednak sytuację. Najpierw skutecznie zaatakowali, a w chwilę później Miłosz Zniszczoł (zmienił na zagrywce Daniela Plińskiego) asem po taśmie zaskoczył gości, kończąc seta. Akademicy grali w rym okresie bardzo dobrze: równo i skutecznie. Chwile niepokoju wynikały z mocnych serwów przeciwników, ale na to nie ma raczej lekarstwa.

Druga partię lepiej zaczęli rzeszowianie, jednak akademicy szybko wyrównali na 6:6. Walka punkt za punkt trwała do dziesiątego oczka i wówczas na zagrywkę wszedł Jan Hadrava. Podawał znakomicie i w jednym ustawieniu olsztynianie zdobyli sześć punktów. Przy stanie 20:13 przyszło samouspokojenie. Kilka błędów plus znów dobra passa zagrywek Resovii ( Francux Rossard) sprawiły, że duża przewaga niepokojąco topniała. Doszło to tego, że goście wyrównali na 23:23. Trzeba było grać na przewagi, z tym , że setbole mieli tylko siatkarze AZS. Wreszcie udany blok Jakuba Kochanowskiego zakończył „nerwówkę”, bo wygranie tej odsłony przez Resovię mogłoby przynieść przykre konsekwencje. Wprawdzie 2:0 wszystkich uspokoiło, ale pojawiła się obawa, bo poziom gry AZS-u zdecydowanie pikował w dół.

Po przerwie kortowianie bardzo źle weszli w kolejną partię. Rzeszowianie od razu odskoczyli na 7:2. Wówczas na rozegraniu Piotra Woickiego zastąpil Łukasz Makowski. Nie grał może finezyjnie, ale bardzo starannie, Zaczęło się od dwóch ataków z krótkiej Kuby Kochanowskiego i jakoś poszło. Akademicy błyskawicznie odrobili dystans, a nawet objęli prowadzenie 12:9, Trener Resovii poprosił o przerwę i w efekcie jego podopieczni wyrównali na 12:12. Gra AZS zaczęła się jednak sypać. Nie potrafiliśmy skończyć ataku. Powrót Woickiego nie zmienił sytuacji Rzeszowianie poczuli krew i zasłużenie wygrali seta 25:23. Na trybunach zapanował niepokój. Czy to chwilowy kryzys czy zmęczenie?

Niestety chyba to drugie, bowiem w czwartej partii gra akademików zupełnie siadła, natomiast rzeszowianie złapali wiatr w żagle. 16:8 dla gości – ten wynik jednoznacznie oddawał dominację rywali, Trener Santilli zdecydował się na podwójną zmianę, wprowadzając na boisko Mateusza Kańczoka za Jana Hadravę i Łukasza Makowskiego za Piotra Woickiego. Wcześniej dał szansę Adrianowi Buchowskiemu, a potem weszli jeszcze Blake Scheerhoorn i libero Jakub Zabłocki. To wszystko z myślą o tie breaku, który szczególnie dla olsztynian miał ogromne znaczenie. Resovia bez kłopotu wyrównała na 2:2 i przed piątym setem wszyscy na trybunach byli pełni obaw.

Optymiści mieli nadzieję, że krótki odpoczynek na ławce w czwartej partii kluczowych zawodników doda im werwy. Nic z tego. To goście szybko odskoczyli na 4:1 po fatalnych błędach AZS-u. Santilli znów poprosił o czas. Na boisko nie wrócił Paweł Woicki, zastąpił go znów Łukasz Makowski. Po kilku akcjach olsztynianie wyciągnęli na 4:6, złapali kontakt, ale była to tylko chwila nadziei. Akademicy już nie powrócili do gry z początku spotkania, a będąca na fali Resovia rzuciła się by dobić rywala. Nie miała z tym problemów. Znokautowała AZS do 6.

Po pierwszym secie nikt nie przypuszczał, że to spotkanie tak się ułoży. Ale to jest siatkówka, gdzie jeden moment może zupełnie odwrócić sytuację. Goście „zapali się” na grę pod koniec drugiego seta, a potem wykorzystali swoja szansę przy wydatnej pomocy olsztynian. Można się pocieszać, że każdy mecz jest inny, że w sobotę to AZS będzie górą. Ale w tej chwili nasze szanse spadły co najwyżej do 20 procent.

!!!

Chcesz wesprzeć portal WAMA-SPORT?

Jeśli chcesz pomóc nam w prowadzeniu portalu, zachęcamy do wsparcia nas na Patronite! Już 3zł miesięcznie jest dla nas znaczącą kwotą!

To zajmie tylko chwilę! Transakcji możesz dokonać przez przelew bankowy, BLIK lub PayPal!

Indykpol AZS UWM Olsztyn Siatkówka sport seniorski

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Inline Feedbacks
View all comments

Wspierają nas

Ośrodek Sportu i Rekreacji Olsztyn

Warmińsko-Mazurskie Zrzeszenie Ludowych Zespołów Sportowych

Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko-Mazurskiego

0
Chcielibyśmy poznać Twoją opinię! Skomentuj artykuł!x