Zespół z Elbląga od kilku sezonów ma duże problemy organizacyjno-finansowe. Pod znakiem zapytania stało w ogóle przystąpienie do rywalizacji. Ostatecznie do tego doszło, ale ekipa pozbawiona kilku doświadczonych siatkarek , jak się okazało, nie ma większych szans w konfrontacji z klubami o dużo większych możliwościach, które stać na przygarnięcie zawodniczek nawet z I-ligowym stażem. Trudno też nawiązać walkę z zespołami młodzieżowymi silnych firm, gdzie selekcja i szkolenie następują metodycznie i można się skupić tylko na sprawach czysto sportowych. W efekcie elblążanki w 13 spotkaniach zgromadziły zaledwie 3 punkty po zwycięskim meczu z ostatnią w tabeli APS Rumia, wprawdzie wygranym 3:0, ale po bardzo zaciętych setach. Obie drużyny wyraźnie odstają od pozostałej stawki i choć nadal mają „matematyczne” szanse by uciec ze strefy spadkowej, nie ma ku temu realnych przesłanek. Energa Truso to na dziś team złożony z juniorek, kadetek, a nawet młodziczek. I choć w składzie jest kilka zdolnych zawodniczek, zespół jako całość w seniorskiej siatkówce nie daje sobie rady. Liga to przede wszystkim sztuka wygrywania. Krótkie przebłyski umiejętności nie wytrzymują próby czasu. Brakuje stabilizacji, czemu trudno się dziwić, bowiem sportowy staż elblążanek jest niewielki. Siatkówka wymaga długiej, mozolnej pracy, pełnej nudnych czasami powtórzeń, które zmierzają do automatyzmu. Tego czasu nie da się skrócić. Dochodzi do tego problem zatrzymania w zespole dobrych wyszkolonych zawodniczek, które są łatwym łupem dla silniejszych klubów. Siatkówka nie jest w Elblągu dyscyplina priorytetową i to widać od dawna. Wierzymy, że Energa Truso walczyć będzie do końca, ale pozytywny efekt w II lidze jest wątpliwy. Wprawdzie regulamin awansów i spadków jest jednoznaczny, jednak pandemia może przynieść niespodziewane rozstrzygnięcia i nawet zdegradowanym wcześniej zespołom zaproponuje się dalsza grę na drugim froncie. Ale to na razie czysta teoria. Jeśli w Elblągu siatkówka nadal pozostanie, a w to wierzymy, to raczej tylko w wydaniu młodzieżowym.
Występujący w grupie II UKS Chemik SMS Olsztyn zajmuje aktualnie 9 miejsce (trzecie od końca) i jeśli tę pozycję zachowa zapewni sobie udział w następnych rozgrywkach. Oczywiście na to liczymy, więcej, uważamy się olsztynianki powinny uplasować się wyżej, co jest realne. Wydaje się, że aktualna pozycja nie odpowiada w pełni możliwościom tego zespołu, który dość mocno dotknęła pandemia. Przez to drużyna nie zawsze grała w optymalnym składzie, z treningami też bywało różnie, bo Szkoła Mistrzostwa Sportowego, w której uczy się wiele zawodniczek, była zamknięta. Dotyczyło to także internatów, gdzie na co dzień mieszkają siatkarki, więc trzeba było wielu zabiegów, by utrzymać formę. To oczywiście miało duży wpływ na regularność wyników. W krótkim odstępie czasu zdarzały się mecze bardzo dobre i bardzo słabe, ale w efekcie tych punktów nie jest dużo i trzeba maksymalnego wysiłku i koncentracji by nie wpaść w kłopoty. Te bieżące problemy na pewno zakłóciły dalekosiężna strategię klubu, który podjął próbę odbudowania żeńskiej siatkówki w Olsztynie i nawiązania do dobrych tradycji Warmii. Stworzono wiele grup od młodziczek poprzez kadetki, juniorki do pierwszej drużyny. Zaproponowano edukację i kontynuację treningów w Szkole Mistrzostwa Sportowego najzdolniejszym adeptkom siatkówki w regionie. Jest w miarę szeroka podstawa, zachowuje się ciągłość szkolenia i to stwarza dużą szansę dopływu do II-ligowej drużyny najbardziej utalentowanych zawodniczek. To teoria, która na pierwszy rzut oka wygląda obiecująco, ale jaka będzie praktyka?. Warto pamiętać, że siatkarki UKS Chemik SMS zaistniały już na arenie ogólnokrajowej awansując do finałów Mistrzostw Polski Juniorek. Być w ósemce najlepszych ekip to wyznacznik poziomu sportowego i dobra sytuacja wyjściowa by nie tylko egzystować w II lidze, lecz powalczyć o coś więcej. Sęk w tym, że tego nie da się zrealizować w zupełnie amatorskich (mamy na myśli status zawodniczek) warunkach. Potrzeba realnego mocnego sponsora (najlepiej sponsorów), by zapewnić sobie stabilizację składu. I tu trzeba wykazać się przede wszystkim własna inicjatywą, bo śledząc ostatnie poczynania władz Olsztyna sport tu się raczej zwija, a nie rozwija. Skoro powstał logiczny i kosztowny w sumie system w SMS warto to zdyskontować, bo w innym przypadku dobrze wyszkolone siatkarki zasilą inne kluby, które czyhają na takie okazje. Oczywiście nasuwa się od razu myśl, by nawiązać jeszcze ściślejsza współpracę z Uniwersytetem Warmińsko-Mazurskim, bo tu wybór kierunków studiów jest szeroki, a dalszą edukację w Olsztynie można śmiało połączyć z grą w siatkówkę na wysokim poziomie, o czym przekonują nas minione lata.