W drugim meczu o dziewiąte miejsce w PLUS LIDZE siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn przegrali w piętek (5 kwietnia) w Gdańsku z Treflem 0:3 (-22,-23,-23). Była to druga porażka, co oznacza, że akademicy zajęli w tym sezonie dziesiąta pozycje. Rok temu oba zepsoły walczyły o brązowy medal. My ostatecznie znaleźliśmy się tuż za podium, ale był to duży sukces. Tym razem przeciętnie, żeby nie powiedzieć słabo.
Trefl Gdańsk – Indykpol AZS Olsztyn 3:0 (25:22, 25:23, 25:23) – stan rywalizacji 2:0 dla Trefla
Trefl Gdańsk: Marcin Janusz, Piotr Nowakowski, Patryk Niemiec, Ruben Schott, Nikola Mijailovic, Maciej Muzaj, Maciej Olenderek (l), oraz Szymon Jakubiszak, Wojciech Grzyb, Michał Kozłowski., Miłosz Hebda
Indykpol AZS Olsztyn: Paweł Woicki, Jan Hadrava, Serhyi Kapelus, Marcin Wika, Sebastian Warda, Mateusz Poręba, Michał Żurek(l) oraz Miłosz Zniszczoł. Mateusz Kańczok
MVP: Maciej Muzaj
Akademicy wyszli na boisko ze środkowymi: Mateuszem Porębą i Sebastianem Wardą, którzy mniej grali w tym sezonie. Na przyjęciu wystąpił Marcin Wika. Na libero wrócił Michał Żurek, który tydzień temu pauzował z powodu choroby. Mecz rozpoczął się od dwóch świetnych pojedynczych bloków Jana Hadravy i Serhyi Kapelusa, ale za chwilę było 3:2 dla gospodarzy. T tak wyglądał ten set. Krótkie zrywy Indykpolu AZS, po czym następowała seria błędów , głównie w przyjęciu zagrywki. Gdańszczanie prowadzili 13:7, akademikom udało się wyrównać na 15:15 (dwa ostatnie punkty po asach Hadravy) i gdy wydawało się, że otwiera się szansa na zwycięstwo pojawiły się znów koszmarne pomyłki w odbiorze. Było 23:17 dla Trefla i po okresie dobrej gry gości przewaga gospodarzy zmalała do dwóch oczek (24:22). Za chwilę gdańszczanie zdobyli ostatni punkt. Dziwny set, w którym obu drużynom zdecydowanie brakowało stabilizacji w grze. Być może wynikało to z małej motywacji, bo czy naprawdę warto rozgrywać mecze o 9 miejsce. Dla drużyn z większymi ambicjami to raczej regulaminowa konieczność.
Drugi set był lepszy w wykonaniu akademików. Wynik długo oscylował wokół remisu z lekkim wskazaniem na olsztynian. Przy stanie 20:18 goście znów wpadli w dołek, tracąc cztery oczka z rzędu. Gdańszczanie odskoczyli na 24:21. Udało się obronić dwa setbole i mieliśmy piłkę w górze by wyrównać. Zabrakło jednak dokładności i kiwka Hadravy spotkała się ze szczelnym blokiem przeciwników. 23:25 i 0:2.
Trzecia partia miała podobny przebieg. Zacięta walka na całym dystansie. Olsztynianie prowadzili 21:20 po dwóch pomyślnych dla nas challange’ach, po czym znów stracili inicjatywę. Udało się jednak wyrównać na 23:23 i zarysowała się szansa przedłużenia tego spotkania. Ostatnie słowo tak jak w poprzednich partiach należało go gospodarzy, którzy wygrali do 23 i cały mecz 3:0.