Siatkarzom Indykpolu AZS nie wiedzie się w rozgrywkach PLUS Ligi, za to dobrze spisywali się do tej pory w Pucharze CEV. Po wyeliminowaniu zespołów z Finlandii i Grecji w 1/8 finału trafili na czołowy rosyjski team Kuzbass Kremerowo. Minimalna porażka w na wyjeździe 2:3, stwarzała spore szansę na kolejny awans. Niestety czwartkowy (17 stycznia) rewanż w Uranii akademicy przegrali 1:3 (26,-19,-14,-19) i odpadli z turnieju.
Indykpol AZS Olsztyn – Kuzbass Kremerowo 1:3 (28:26, 19:25, 14:25, 19:25)
Indykpol AZS Olsztyn: Woicki, Hadrava (19), Zniszczoł (5), Andringa (5), Wika (4), Pietraszko (3), Żurek (libero) oraz Kańczok (8), Urbanowicz (8), Kapelus (2), Gil i Poręba (1)
Kuzbass Kremerowo: Poletajew (25), Paszycki (9), Podlesnyj (11), Kobzar (4), Karpuchow (9), Tawasiew (10), Kerminen (libero)
Rezultat pierwszego spotkania był z punktu widzenia akademików obiecujący, ale oczywiście o niczym jeszcze nie przesądzał. Nadal faworytem pozostawał renomowany zespół rosyjskiej superligi, ale my mieliśmy prawo mieć swoje ciche nadzieje. I początek spotkania przekuł je w coraz większe przekonanie, że dziś AZS może sprawić sensację i zameldować się w ćwierćfinale turnieju o Puchar VEV. Gospodarze rozpoczęli z wysokiego pułapu. Od razu przejęli inicjatywę i dyktowali warunki. Przy stanie 19:11 nikt chyba nie przypuszczał, że w tej partii będziemy mieli jakieś problemy. Wtedy zapaliła się pomarańczowa lampka. Akademicy na chwile odpuścili i Rosjanie zdobyli cztery oczka z rzędu. Udało się opanować sytuację i doprowadziliśmy znów do bezpiecznej sytuacji (24:19). Mając tyle setboli nie sposób było tego nie wykorzystać. A jednak olsztynianie zaprzepaścili okazję. Rywale wyrównali na 24:24 i zaczęła się gra na przewagi, którą olsztynianie rozstrzygnęli wprawdzie na swoja korzyść (28:26), ale był to punkt przełomowy meczu. Siatkarze Kuzbassa znaleźli swój rytm i zaczęli grać na poziomie obowiązującym w rosyjskiej lidze. Dla dzisiejszego AZS-u jest to półka zdecydowanie za wysoka.
Trzy następne sety to absolutna dominacja przeciwników, których przewaga rosła z każda minutą. W drugim i trzecim secie były jeszcze momenty przebudzenia, ale czwarty stał się bezwzględna egzekucją. W tym momencie obu rywali dzieliła różnica kilku klas.
Oczywiście porażka z tej klasy zespołem, to żaden wstyd, a udział akademików w rozgrywkach europejskich po wielu latach przerwy był co najmniej przyzwoity. Nie da się jednak ukryć, że te trzy sety wygrane w Uranii przez Rosjan po raz kolejny ujawniły słabość olsztynian w tym sezonie. Poprzedni zaostrzył apetyty, wywołał zrozumiałą euforię, ale trzeba jasno przyznać, że wtedy mieliśmy Jakuba Kochanowskiego i niesamowitego Hadravę. To były ogromne wartości i dopiero dziś możemy to docenić.