W pierwszym meczu o brązowy medal w PLUS LIDZE siatkarzy Indykpol AZS Olsztyn przegrał w środę w Uranii Treflem Gdańsk 2:3 (16,24,-26,-23,-12). Jest to duże rozczarowanie, tym bardziej, że akademicy świetnie rozpoczęli to spotkanie i prowadzili w setach 2:0. Ale nie pierwszy raz nie potrafili dokończyć dzieła w trzech partiach. Trudno, trzeba walczyć dalej, ale tym razem na wyjeździe w Gdańsku.
Indykpol AZS Olsztyn – Trefl Gdańsk 2:3 (25:16, 26:24, 26:28, 23:25, 12:15)
Indykpol AZS Olsztyn: Paweł Woicki, Jan Hadrava, Jakub Kochanowski, Miłosz Zniszczoł, Tomas Rousseaux, Robbert Andringa, Michał Żurek (libero) oraz Daniel Pliński Adrian Buchowski,
Trefl Gdańsk: Piotr Nowakowski , TJ Sanders, Damian Schulz , Daniel McDonnell , Artur Szalpuk , Mateusz Mika , Maciej Olenderek (libero) oraz , Szymon Jakubiszak, Patryk Niemiec, Michał Kozłowski, Brud Ginter, Fabian Majcherski (l) Wojciech Ferens
MVP: Artur Szalpuk
Tradycji stało się za dość. Batalia na ostatniej prostej PLUS LIGI obfituje w dramatyczne spotkania, gdzie zwroty sytuacji są na porządku dziennym. Pierwszy mecz o brązowy medal w Uranii gospodarze rozpoczęli w bardzo dobrym stylu. W tym okresie dominowali na boisku. Świetnie zagrywali i blokowali, w zasadzie do niczego nie można było się przyczepić. Inna sprawa, że rywale mieli ogromne kłopoty z przyjęciem podania akademików, a to ułatwiało zadanie rozpędzonym siatkarzom AZS. Zaczęło się od 4:0 i kortowianie cały czas utrzymywali bezpieczny dystans.
W drugiej partii układ sił na boisku się zmienił. Stroną dyktująca warunki zaczęli być powoli gdańszczanie. Oni prowadzili na dystansie, w pewnym momencie nawet 21:16 i nic nie zapowiadało , że będą mieli problemy z dokończeniem partii. Ale akademicy walczyli do końca. Dwa udane bloki sprawiły, że dystans skrócili, doping kibiców też zrobił swoje. W efekcie to gospodarze przejęli inicjatywę. Objęli prowadzenie 24:22. Szkoda, że przy piłce setowej znakomicie grający Jakub Kochanowski zerwał atak, ale co się odwlecze… Akademicy wybrnęli z kłopotów i przed przerwą prowadzili 2:0.
Niepokoił fakt, że z wyjątkiem zrywu w końcówce seta jakość gry AZS spadała i niestety znalazło to potwierdzenie w kolejnych odsłonach. W trzeciej Trefl prowadził od początku, miał trzy setbole przy stanie 24:21, a jednak nie od razu zakończył sprawę. Olsztynian uratował Adrian Buchowski, który najpierw zaatakował w linię w bardzo trudnej sytuacji, a potem przy jego podaniu AZS wyrównał na 24:24. Tym razem jednak szalona pogoń nie przyniosła efektu. To Trefl był górą z zmniejszył różnicę na 1:2
Czwarta partia i podobny scenariusz. Przewaga gości, a ze strony akademików odrabianie start. Jeszcze w końcówce mieliśmy nadzieję, gdy olsztynianie „wyciągnęli” na 23:24, ale rywale nie wypuścili szansy i doprowadzili do tie breaka.
Byliśmy pełni obaw, bo nie ma co ukrywać gdańszczanie sprawiali lepsze wrażenie. Zatracił przede wszystkim skuteczność eksploatowany Jan Hadrava. Ale przy kiepskim przyjęciu Paweł Woicki nie miał wyjścia i dużo piłek kierował do Czecha. W pewnym momencie było jednak 7:5 dla AZS i sytuacja była korzystna. Straciliśmy w jednym ustawieniu trzy oczka, co napędziło grę Trefla. Siatkarze z Gdańska już tego nie zaprzepaścili i zasłużenie wygrali 3:2.
Oczywiście to nie zamyka rywalizacji, bowiem do sukcesu którejś ze stron potrzebne są dwa zwycięstwa. W sobotę i ewentualnie w niedziele gramy w Trójmieście. Akademików na pewno stać na zwycięstwa, bo w środę z wyjątkiem pierwszej partii zagrali poniżej możliwości.