WAMA-SPORT Historia – W Kormoranie (2003) konflikt pokoleń, kto kogo utopi?

Fot. wama-sport.pl

Nadzwyczajne zabranie członków Miejskiego Towarzystwa Pływackiego Kormoran (2003 rok) w pewnym sensie wyjaśniło wiele wątpliwości w łonie sekcji, usankcjonowało też decyzje, które od dawna podzieliły środowisko. Zacznijmy od sprawy mniej bulwersującej – zadłużenia Towarzystwa wobec Ośrodka Sportu i Rekreacji.

Pływacy są głównym użytkownikiem jedynego mieście basenu krytego i stawki jakie obowiązywały przez wiele lat były nieadekwatne do możliwości płatniczych Kormorana. Kiedyś dług regularnie umarzano, ale w gospodarce rynkowej urealniono stawki, które jednak i tak okazywały się za wysokie. Dług narastał aż osiągnął sumę 54 tysięcy złotych. Obie strony doszły do porozumienia i OSiR zgodził się na miesięczna spłatę realna po 540 złotych. Dwie raty już uiszczono, plus dodatkowe opłaty i wszystko ma przebiegać zgodnie z planowanym harmonogramem. Wiceprezes Zarządu Magdalena Masztalerz twierdzi, że dwustozłotowa opłata rodziców za uczestnictwo ich pociech w działalności sekcji pokryje aktualne potrzeby. Wystarczy na spłacenie dawnych zobowiązań. Ten problem został więc polubownie załatwiony i jak twierdzi zarząd nie powinien być przedmiotem medialnej nagonki na kierownictwo Kormorana.

Znacznie więcej emocji przyniosła sprawa trenera Edmunda Uścinowicza, jednego z najbardziej zasłużonych szkoleniowców na Warmii i Mazurach. Przypomnijmy, że w najlepszych czasach olsztyńskiego pływania jego wychowankami byli m.in. Mariusz Gabiec i Leszek Górski, wiodące w tym czasie postaci w kraju w tej dyscyplinie sportu. Kierownictwo Kormorana postanowiło nie przedłużać z Uścinowiczem kontraktu. Jego umowa o pracę, zawierana co jakiś czas wygasła z końcem października 2003 roku. Sprawa bulwersująca, szalenie przykra z wieloma podtekstami i niedomówieniami. Decyzja jest niewątpliwie efektem narastającego od dawna konfliktu między doświadczonym i uznanym szkoleniowcem, a grupa młodych trenerów, którzy udowodnili już, że też coś potrafią i chcą działać na równych zasadach jak stary mistrz.

Tymczasem jest tak, że podopieczni trenera Edmunda Uścinowicza odbywają zajęcia w lepszych warunkach. Jest ich na torze trzech-czterech, tymczasem w pozostałych grupach po kilkunastu. Ponieważ poziom sportowy wszystkich tych pływaków można określić za mniej więcej podobny jest to zdaniem młodych trenerów i większej części zarządu dyskryminacja.

Propozycja korekty w celu wyrównania szans spotkała się z odmowa Uścinowicza, który uważa, że skoro od niego wymaga się wyników, on musi pracować w odpowiednich warunkach. Przy negocjacjach doszło do kilku przykrych zdarzeń, utarczek słownych, a najgorzej świadkami tych scysji byli zawodnicy, a przecież są to ludzie bardzo młodzi, w zdecydowanej większości dzieci. Skoro nie udało się polubownie, na wspomnianym zebraniu po przedstawieniu całej sprawy zarząd przegłosował wniosek o zakończeniu współpracy z trenerem. Werdykt nie był jednogłośny, bowiem zarówno zarząd jak i wszyscy członkowie Towarzystwa są od pewnego czasu podzieleni na dwie frakcje. Po zebraniu, jego uczestnicy wychodzili w takich nastrojach jak po meczu piłkarskim. Jedni wygrali, drudzy przegrali. Ale przecież porażkę ponieśli wszyscy, bowiem ta sytuacja z pewnością przyniesie wiele przykrych konsekwencji.

Na długo przed decydującym starciem obie grupy prowadziły swoja kampanię, by pozyskać większość. Za Uścinowiczem przemawiały poprzednie osiągnięcia i dalsza chęć sportowego postępu, za jego przeciwnikami stworzenie wszystkich jednakowych szans, tym bardziej, że głównymi sponsorami sekcji są przecież rodzice. Jak wytłumaczyć zapatrzonemu w córkę czy syna tacie, ze jego pociecha pływa w asyście kilkunastu partnerów, gdy inni poruszają się po torze bez przeszkód, realizując trening w większym komforcie. A przecież i ci, i ci płaca po dwieście złotych, co jest suma niezbędna w prawidłowym funkcjonowaniu klubu.

Doszło do tego, że trener Uścinowicz ze swoja grupą jest nawet skłonny przenieść się na basen do Pasymia, lub kontynuować z nią prace w innym klubie. Są to deklaracje świadczące o skali konfliktu, zacietrzewieniu i determinacji. Między innymi dlatego z funkcji prezesa zrezygnował Marek Starzyński, który opowiadał się starym szkoleniowcem, a który w klubie napotykał na rosnąca w siłę opozycję. Syn Starzyńskiego Kuba jest najbardziej utalentowanym 15-latkiem w kraju, kolekcjonerem medali i jego sportowa przyszłość w tej sytuacji też stoi pod znakiem zapytania. Były prezes, z którym rozmawiałem, poczynił już pierwsze kroki by oddać syna do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Oświęcimiu. Nie mam nic przeciwko tej placówce, która wychowała wielu wybitnych zawodników, ale decyzja nie jest jak widać efektem długich i racjonalnych przemyśleń, a raczej aktem zniechęcenia i odwetu. I tak może być z pozostałymi pływakami tej grupy.

W poniedziałek poprzedzający nadzwyczajne zebranie trener Uścinowicz po raz pierwszy i jedyny dostosował się do nowych wytycznych zarządu i pracował za zawodnikami zgodnie z zaleceniami pracodawcy. Ale jak się okazuje nie miało to wpływu na postanowienia jakie zapadły podczas spotkania. Członek zarządu Krzysztof Ruciński, w przeszłości zawodnik tej sekcji, a teraz ojciec jednego z pływaków, stwierdził, że o zwolnieniu Uścinowicza z funkcji zdecydował przede wszystkim jego postawa nie licująca z zasadami pedagogiki. Swoimi zachowaniami dał zły przykład młodzieży i dalsza współpraca jest niemożliwa.

Ruciński zastrzega, że nigdy nie można mówić nigdy, ale to raczej stwierdzenie kurtuazyjne, a nie pozytywna przesłanka. W moim przekonaniu „bitwa o tory” była pretekstem do wywołania wojny, bo do niej musiało kiedyś dojść. Chmury zagęszczały się, ambicje młodych, bezkompromisowość i upór starych są jak ogień i woda. To emocje, które trudno okiełznać i cały czas siedzi się na beczce prochu. Oczywiście to skandal by w 170-tysięcznym mieście jest tylko jeden kryty 25-metrowy basen, ale to tylko bezpośrednia przyczyna tego co się stało. Klub jest organizacją, gdzie wszyscy dbają o dobro stowarzyszenia, wspólnie pracują na jego sukcesy i dobry wizerunek. W Kormoranie tego zabrakło i musiało dojść do oczyszczenia. Na pewno nie obędzie się bez strat.

Marek Dabkus

(listopad 2003)

!!!

Chcesz wesprzeć portal WAMA-SPORT?

Jeśli chcesz pomóc nam w prowadzeniu portalu, zachęcamy do wsparcia nas na Patronite! Już 3zł miesięcznie jest dla nas znaczącą kwotą!

To zajmie tylko chwilę! Transakcji możesz dokonać przez przelew bankowy, BLIK lub PayPal!

historia Olsztyn pływanie sport młodzieżowy

Komentarze

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najczęściej oceniane
Inline Feedbacks
View all comments

Wspierają nas

Ośrodek Sportu i Rekreacji Olsztyn

Warmińsko-Mazurskie Zrzeszenie Ludowych Zespołów Sportowych

Urząd Marszałkowski Województwa Warmińsko-Mazurskiego

0
Chcielibyśmy poznać Twoją opinię! Skomentuj artykuł!x