To, że judoczka z UKS Rekord Olsztyn Urszula Sadkowska jest jedna z najbardziej utalentowanych zawodniczek młodego pokolenia mówi się od dawna, ale mało kto wierzył w jej podwójny sukces w mistrzostwach Polski seniorek. Tymczasem „Kruszyna” z Olsztyna została w Bydgoszczy podwójna mistrzynią kraju. Zdobyła tytuły: w swej koronnej kategorii +78 kg i rywalizacji open. Ogromne osiągnięcie19-letniej juniorki, zgłaszającej aspiracje do olimpijskiego startu w Atenach.
Jeszcze nie Maksymow
Ula jest rzeczywiście szczęśliwa ze zdobytych medali, ale zachowuje trzeźwość umysłu. Czuje się wyraźnie nieswojo, gdy porównuje się ją z Beata Maksymow – najwybitniejsza zawodniczką w historii polskiego judo.
Trenuje dopiero sześc lat i choć staje już na podium mistrzostw Polski do Pani Beaty mi jeszcze bardzo daleko – mówi Urszula Sadkowska. Jej osiągnięcia na arenie międzynarodowej są niepodważalne, a one przede wszystkim decydują o klasie sportowca. Ja na razie w mistrzostwach Europy i świata nie zdziałałam nic, więc nie można snuć analogii. Maksymow jest moim idolem, żałuję, że nigdy nie stanęła na olimpijskim podium, bo wiem, że bardzo o tym marzyła. Ona już zakończyła karierę i tego nie dokona, a ja taka szansę mam.
Droga do Aten jest jednak długa i ciernista. Nie wystarczy być podwójna mistrzyni kraju by mieć zagwarantowany paszport na Igrzyska. Tak było dawniej, kiedy każdy kraj bez przeszkód mógł wytypować reprezentanta, który spokojnie przygotowywał się do najważniejszej imprezy. Międzynarodowy Komitet Olimpijski z uwagi na coraz większa frekwencje wprowadził surowe limity. Trzeba teraz przebrnąć pomyślnie przez eliminacje kontynentalne. W kobiecym judo w roku poprzedzającym Igrzyska w Atenach wyznaczono dziewięć imprez kwalifikacyjnych, podczas których zdobywa się punkty. Pięć najlepszych zawodniczek klasyfikacji generalnej zdobędzie prawo startu w turnieju olimpijskim. Dodatkowe miejsce czeka na mistrzynie kontynentu. Jak widać skala trudności znacznie się podnosi, tym bardziej, że Ula jest wprawdzie zawodnicza niezwykle utalentowaną, ale bardzo młodą bez większego doświadczenia na seniorskich matach.
Bardzo chcę wystartować w Atenach – mówi Sadkowska ale trzeba c być realistką. Poziom sportowy w mojej dyscyplinie jest bardzo wysoki., a w czołówce panuje coraz większy ścisk. Zdaje sobie sprawę, że czas pracuje na moja korzyść, ale może go zabraknąć by pomyślnie przebrnąć przez kwalifikacje. Jeśli się uda – to wspaniale, jeśli nie to potraktuje to jak ważne sportowe doświadczenie w drodze do następnych Igrzysk w Pekinie. Będę wówczas miała dopiero 24 lata i znacznie więcej rutyny Na razie przygotowuję się do ostatnich w mojej karierze Mistrzostwa Europy juniorek i chcę z tej imprezy przywieźć medal. Bo to będzie już ostatnia pamiątka ze sportowej młodości.
Zmartwienia trenera
To były bardzo dobre mistrzostwa Uli – mówi jej trener klubowy Aleksander Wolski. W odpowiednim momencie walczyła tak jak sobie życzyłem. Poprzednie błędy poszły w zapomnienie, gdyż nie miały znaczenia w końcowym rozliczeniu. Moja zawodniczka była w niełatwej sytuacji. Broniła tytułu, a to trudniejsze niż wspinać się na szczyt. Szczególna satysfakcje przyniósł mi złoty medal w rywalizacji open, gdzie zgłosiło się wprawdzie wiele lżejszych od Uli, ale tez znacznie starszych zawodniczek. Zwycięstwo w finale nad najlepsza judoczka ostatnich lat Adriana Dadci ma swoja wymowę. Sadkowska potrafiła wykorzystać swe warunki fizyczne i rywalizować właściwa taktykę, a to dla trenera najważniejsze.
Do ewentualnego udziału Urszuli Sadkowskiej w Igrzyskach Olimpijskich w Atenach Wolski podchodzi bardzo ostrożnie. Nie wątpi w talent i ambicję swej podopiecznej, ale skala trudności może okazać się nie do przejścia. Mały limit miejsc dla Europy jest poważna barierą. Należy pamiętać, że w ciągu kilku lat przybyło wiele renomowanych zawodniczek. Sytuacja znacznie skomplikował się zwłaszcza po rozpadzie Związku Radzieckiego i Jugosławii – państw, który zawsze słynęły z doskonałych reprezentantek w sportach walki. Teraz oprócz Rosjanek i Serbek są Białorusinki, Ukrainki, Macedonki czy Chorwatki, a przecież judo w Europie zachodniej jest też coraz silniejsze. Dlatego wyda się, że nie wolno wywierać na młodej zawodniczce zbyt dużej presji. Dla niej priorytetowe powinni być Igrzyska w Pekinie (2008) oraz poprzedzające je Mistrzostwach Świata i Europy.
Istnieje znacznie większy problem, chodzi o ewentualne odejście Uli do innego klubu. Po dwóch tytułach mistrzyni Polski posypały się propozycje, bo kto nie chciałby mieć w swoich barwach potencjalnej medalistki największych imprez międzynarodowych. Trener Aleksander Wolski jest przekonany, że zawodniczka nie chce opuszczać Olsztyna, ani swego macierzystego klubu, ale jakaś tam doza niepewności pozostaje.
Ulę chcą pozyskać prawie wszystkie AZS-y. Działacze klubów akademickich oferują jej studia i stypendium – dodaje Wolski, ale proszę mi wierzyć nie są to naprawdę duże pieniądze, bo takie w naszej dyscyplinie nie funkcjonują. Nie da się ukryć, że osiągnięcie takiego poziomu sportowego oprócz talentu wymaga wiele wysiłku, wyrzeczeń i sytuacja materialna ma tu znaczenie. Niedawno Urząd Marszałkowski w Olsztynie zajął się sprawą przyznania stypendiów najlepszym sportowcom regionu i na wstępnej liście brakowało Urszuli Sadkowskiej. Przyznam, że bardzo mnie to zdenerwowało i zaniepokoiło, bo to tak jakby nie zauważono naszej ciężkiej pracy i sukcesów. Trochę uspokoiła mnie rozmowa z dyrektorem Departamentu Sportu Urzędu Marszałkowskiego Waldemarem Buszanem, który stwierdził, że była to dopiero przymiarka i osiągnięcia olsztyńskiej judoczki są na pewno argumentem by znalazła się ona wśród stypendystów. Ula ma w Olsztynie wystarczające warunki by rozwijać swe umiejętności, zresztą jej dotychczasowa kariera układa się doskonale. Mam w sekcji doskonała sparingpartnerkę Emilie Rulkę – piata zawodniczkę Mistrzostw Polski, nie brakuje jej też rywalek w sąsiedzkim klubie Gwardii. Dopracowaliśmy się przez kilka lat dobrej, chyba najlepszej w kraju grupy cięższych zawodniczek, co znajduje odzwierciedlenie prawie w każdej dużej imprezie.
Dyrektor obiecał
Waldemar Buszan zapytany o sprawę Sadkowskiej przyznał, że ostateczna lista stypendystów nie była jeszcze zatwierdzona, a ostatnie wyniki Urszuli mówią same za siebie. Jest więc prawie pewne, że sukcesy podwójnej mistrzyni Polski i potencjalnej olimpijki zostaną właściwie docenione.
Rozumiem nerwowość wśród szkoleniowców, którzy pracują w coraz trudniejszych czasach – mówi dyrektor, ale my bardzo bacznie przyglądamy się poczynaniom naszych sportowców i bardzo nam zależy by najlepsi pozostali w regionie. Nie tylko dla naszej satysfakcji. W ich szkolenie włożyliśmy mnóstwo pieniędzy, a w najlepszym okresie maja z tego korzystać inni? Chcemy mieć w województwie jak najwięcej reprezentantów Polski, uczestników Mistrzostw Europy i Świata. Dlatego w ogólnej biedzie staramy się wygospodarować pieniądze by stworzyć zawodnikom odpowiednie warunki szkoleniowe i polepszyć ich standard życia. Ula jest właśnie takim przykładem.
PS. Ula znalazła się ostatecznie na liście przyszłych stypendystów
Marek Dabkus (tekst ukazał się w papierowym wydaniu WAMA-SPORT listopad 2003)