Na początku roku prezesi i trenerzy klubów sportowych i wszelkiego rodzaju stowarzyszeń od tańca i różańca z niepokojem śledzą stronę internetową Wydziału Sportu i Rekreacji Urzędu Miejskiego. Są dzielone dotacje na szkolenie, organizacje imprez i jak to się dzisiaj modnie mówi realizację projektów i programów. Patrząc na efekty decyzji specjalnie powołanej do tych spraw Komisji nasuwa się jeden wniosek. Normalny klasyczny sport idzie do lamusa, popieramy inne formy kultury fizycznej takie jak taniec, wschodnie sztuki walki, sport ekstremalny.
Najważniejsze jest pisanie wniosków, bo papier wszystko przyjmie, natomiast nie promuje się rzetelnej działalności, pracy organicznej od podstaw.
Jeżeli podział pieniędzy ma charakter uznaniowy, a decydują o tym ludzie nie tyle na podstawie rzetelnie opracowanych kryteriów, lecz subiektywnej oceny zawsze będą zadowoleni i zawiedzeni, tym bardziej, że micha do podziału prawie taka sama, a chętnych do stołu coraz więcej.
Namnożyło nam się różnych dyscyplin i niektóre z nich, mimo całej sympatii dla ich animatorów i propagatorów, ze sportem wiele wspólnego nie mają. I już w tej sytuacji, co najmniej kilka rzetelnie działających klubów odpada z konkurencji. Taka jest prawda, że trenerzy z krwi i kości swój czas spędzają na obiektach sportowych z zawodnikami a nie urzędach i miejscach, gdzie lobbuje się swoje dokonania i wychwala, że ich dyscyplina to hit wśród młodzieży.
Okazuje się, że siła takiej perswazji, nie mówiąc już o osobistych sympatiach, biorą górę. W moim przekonaniu popełniono kilka kardynalnych błędów, które pod dużym znakiem zapytania postawiły dalszą działalność sekcji o ogromnych tradycjach, dorobku i faktycznej pracy z młodzieżą, która startuje w najważniejszych imprezach krajowych.
Trudno wymieniać wszystkie wątpliwości, ale najbardziej poszkodowany w tym swoistym plebiscycie ofert okazał się KS Budowlani. Ani złotówki na szkolenie młodzieży nie dostali ani zapaśnicy, ani tenisiści.
Co do zapasów to nasuwa się zupełny brak wyobraźni członków komisji. Powinni zdawać sobie sprawę, że trenerzy tego klubu przygarniają najtrudniejszą młodzież, która przez sport ma szanse wyrwać się z patologicznych środowisk i zmienić swoje życie. Wówczas znacznie mniej środków przeznaczalibyśmy na projekt „Powrót z U”, bo tam szansa powrotu do normalności jest minimalna.
Tenis. Budowlani wychowują młodzież, która reprezentuje nas w młodzieżowych imprezach całym kraju. Nie dostali ani złotówki. Zastanawiałem się – dlaczego? Czyżby Komisja dyskryminowała biały sport? Nic z tego. Fundacja Marka Włodarczyka (zajmuje się tenisem) stała się jednym z największych beneficjentów puli i dostała ponad 70 tysięcy złotych. O ile dotacja na organizację Memoriału i międzynarodowej imprezy tenisowej nie budzi najmniejszych zastrzeżeń, to druga połowa tej kwoty jest przeznaczona na tandetne imprezy, które nie przynoszą żadnych efektów w postaci dalszego szkolenia zawodników. Zresztą, gdzie będą się szkolić, skoro klub z sekcją wyczynową wystawia się na stracenie. Ale fundacja wyspecjalizowała się w pisaniu projektów (warto dobrze wczytać się w ich treść), a Komisja takie bajery łyka.
Zawiedzionych jest więcej jako choćby badmintoniści, strzelcy. Ale tak być musi skoro karate kyokushin bez żenady bierze ponad 35 tysięcy, a aikido niewiele mniej. I żeby sprawa była jasna. Nie mam pretensji do przedstawicieli tych dyscyplin, bo każdy walczy o swoje, mam pretensje do Komisji, która moim zdaniem nie ma najmniejszego pojęcia co się w sporcie olsztyńskim dzieje.
Dalsze przykłady niekompetencji można sypać z rękawa i niebawem to nastąpi w indywidualnych rozmowach z przedstawicielami klubów, bo trzeba sympatykom sportu w Olsztynie uświadomić konsekwencje tych decyzji.