Zdążyliście się Państwo zorientować, że nie jestem fanem ligowego futbolu w Polsce. Nie dlatego, że nie lubię tej dyscypliny. Przeciwnie, poświęciłem jej wiele lat życia. Trudno jednak zaakceptować to, co dzieje się w ostatnich latach. Nie można tolerować patologii od korupcji począwszy na zupełnej beztrosce w prowadzeniu klubów, funkcjonujących na granicy bankructwa skończywszy. W tym bałaganie nic się nic zgadza, dlatego łatwo przewidzieć czarny scenariusz. Ten tekst powstał półtora roku temu. Przypominam go z małymi aktualizacjami.
Zdaję sobie też sprawę, że nie przekonam do swoich racji ortodoksyjnych fanów, bo oni nie uznają żadnych argumentów, cieszę się, że coraz więcej jest ludzi trzeźwo myślących, którzy zaczynają zdawać sobie sprawę przy takiej strategii PZPN-u i większości klubów futbol osiąga dno. Mam na myśli i poziom sportowy i faktyczne zainteresowanie kibiców. W niższych ligach, mieniących się za profesjonalne, frekwencja na trybunach jest wręcz żenująca.
Czy w tej sytuacji może dziwić fakt, że kluby mające w składach zawodowych piłkarzy (ich popisy ogląda garstka widzów) żyją cały czas na kredyt i co jakiś czas ogłaszają stan klęski żywiołowej? W Jezioraku tąpnęło zupełnie, bo dług sięga prawie 900 tysięcy. Alarm w Iławie trwał od wielu lat. Wmawiany wszystkim wariant t oszczędnościowy był zwyczajnym mydleniem oczu. W polskich ligach nie da się oszczędzać dopóki nie zmieni się statusu piłkarzy na amatorów i przestanie się płacić związkom piłkarskim haraczy.
PZPN-owi, o czym zdążyliśmy się już przekonać, zależy tylko na kasie, stąd m. in. powołanie przed kilkoma latu II ligi, która zrujnowała już wiele klubów, a przy okazji samorządów, natomiast systematycznie nabija kabzę centrali. Wyjazdy na drugi koniec Polski po to by mecz obejrzało stu, może dwustu widzów jest zwyczajnym marnotrawstwem, tak samo jak połączenie w jedną ligę dwóch największych województw, o najgorszej sieci komunikacyjnej. Ale kto się tym przejmuje?
Kiedyś apelowałem, by kretyński pomysł po prostu ominąć sposobem, bo nie ma sensu w III lidze (czwarty poziom rozgrywek) jechać na mecze pokonując prawie 400 km. Jak nie można inaczej zostawić tę nieszczęsna III ligę podlasko-warmińsko-mazurską, ale rozgrywać ją w dwóch grupach, a na finiszu sezonu wyłonić mistrza, tak jak chce PZPN. Ale jak widać regionalnych związków nie obchodzi, że bez sensu wydawane są pieniądze na paliwo, o stracie czasu nie wspominając.
Przy okazji Euro 2012 wiele gromów spada na PZPN. I bardzo dobrze. Zasada kropla drąży skałę przynosi powoli efekty. Są ludzie, którzy mają wyobraźnię i nie pchają klubów piłkarskich w otchłań. Działdowo ma satysfakcję, że zostało mistrzem III ligi. Ale wyżej się nie pcha, bo to po prostu w obecnych realiach nie ma sensu.
Ponawiam więc propozycję:
– Ekstraklasa – profesjonalna
– I liga – półprofesjonalna ( w kadrze klubowej:50% zawodowców, 50% amatorów)
– Od II ligi w dół- amatorzy
Struktura rozgrywek
– Ekstraklasa
– I liga (jedna grupa)
-II liga (cztery grupy)
– rozgrywki wojewódzkie