Polmlek bez punktów z Gotykiem – Torunianki odjechały w tabeli

29 listopada 2020, 20:07

W przedostatnim spotkaniu I rundy rozgrywek ekstraklasy tenisa stołowego kobiet Polmlek OSiR Lidzbark Warmiński przegrał w niedzielę (29 listopada) we własnej hali z KS Gotyk Toruń 1:3. Przed tym meczem oba zespoły dzieliło pięć punktów, była więc szansa by zmniejszyć dystans do zespołów środka tabeli. Trudno było oczekiwać zwycięstwa za pełna pulę, ale 3:2 wydawało się być w zasięgu. Niestety już pierwsza gra z udziałem Aleksandry Michalak rozwiała nadzieje.

Polmlek OSiR Lidzbark Warmiński – KS Gotyk Toruń 1:3

Aleksandra Michalak – Zuzanna Błażejewicz 2:3 (12:14, 11:5, 11:6, 8:11, 8:11)

Natalia Bogdanowicz – Tatiana Kukulkova 0:3 (9:11, 5:11, 7:11)

Zuzanna Pawelec – Marika Baczyńska 3:0 (11:4, 11:7, 11:6)

Aleksandra Michalak – Tatiana Kukulkova 1:3 (5:11, 15:13, 3:11, 5:11)

Poza zasięgiem lidzbarskich tenisistek była Słowaczka Tatiana Kukulkowa, natomiast można było szukać wygranych z pozostałymi zawodniczkami Gotyka. Języczkiem u wagi miały być potyczki z Zuzanną Błażejewicz. W ostatnim turnieju ogólnopolskim Aleksandra Michalak zajęła miejsce 9/12, torunianka 17/20, a więc teoretycznie po pierwszym pojedynku powinno być 1:0 dla Polmleku. Praktyka okazała się bolesna. A wcale nie zapowiadało się na porażkę. Wprawdzie

Ola Michalak przegrała pierwsza partię na przewagi, ale potem przejęła inicjatywę i wydawało się, że pewnie zmierza po zwycięstwo. Rywalka odwróciła jednak losy pojedynku i ostatecznie wygrała kluczowe spotkanie. Potem wszystko przebiegało według spodziewanego scenariusza. Natalia Bogdanowicz tylko w pierwszej partii powalczyła ze Słowaczką. Wprawdzie Zuzanna Pawelec pokonała Marikę Baczyńską (było to pierwsze zwycięstwo Zuzy w ekstraklasie), ale to tylko odroczyło wyrok, bowiem w następnej grze Tatiana Kukulkova pewnie wygrała z Aleksandrą Michalak, zapewniając drużynie pełna pulę.

W tej rundzie pozostał jeszcze wyjazdowy mecz z Jastrzębiem (5 grudnia), który Polmlek ma szansę wygrać. Nadal niejasna jest do końca sprawa liczby drużyn spadających do I ligi. Jedna albo trzy. Przy pierwszej wersji nic nam raczej nie grozi, przy drugiej staniemy pod ścianą i uratować nas może tylko powrót Ma Wenting.