Tenisiści stołowi Dekorgalssu Działdowo nie zagrają w półfinale superligi. W decydującym meczu przegrali we własnej hali z Polonia Bytom 2:3, a musieli pokonać rywali za trzy punkty. I byli tego bardzo bliscy, bowiem po dwóch zwycięstwach Vrablika i Wenlianga prowadzili 2:0. Niestety zabrakło przysłowiowej kropki nad „i”. Po porażce Malickiego przyszedł niepokój, a po klęsce Vrablika z Konecznym kompletne załamanie.
KS DEKORGLASS Działdowo – CARBO-KOKS TTS POLONIA Bytom 2:3
Jiri Vrablik – Jakub Kosowski 3:2 (-8,7,-14,10,10)
Wenliang Xu – Tomas Konecny 3:0 (8,9,9)
Szymon Malicki – Radek Mrkvicka 1:3 (5,-6,-12,-7)
Kiri Vrablik – Tomas Konecny 0:3 (-8,-7,-6)
Wenliang Xu – Jakub Kosowski 0:3 (-8,-3,-4)
Mecz dostarczył niesamowitych emocji, zwłaszcza pierwsza gra między Jirim Vrablikiem i Jakubem Kosowskim. Obaj doświadczeni zawodnicy zdawali sobie sprawę, że dobre otwarcie ma ogromne znaczenie. Bardziej stabilną grę prezentował Kosowski i wydawało się, że to on odejdzie od stołu jako zwycięzca. Prowadził w piątym secie 10:8. Nieobliczalny Czech z Działdowa dokonał rzeczy niemożliwej Zadziwiająco skutecznie bronił meczbole. Zdobywając cztery punkty z rzędu pokonał rywala 12:10 i było 1:0. Publiczność szalała, a nią Vrablik, który znany jest ze spontanicznych zachowań
Energia udzieliła się kolejnemu zawodnikowi z Działdowa. Wenliang rozegrał doskonały mecz z wysoko notowanym Tomasem Konecnym. Wygrał w trzech setach (choć nie było łatwo) i Dekorglass był już bardzo blisko zrealizowania planu.
Tym bardziej, że w kolejnym spotkaniu Szymon Malicki rozstrzygnął gładko (do 5) pierwszą partię z Radkiem Mrkvicką. Przeciwnik był jednak twardy jak skała. Uspokoił się i z wolna przejmował inicjatywę. Kluczową okazała się trzecia odsłona, w której Szymon miał dwa setbole i przegrał na przewagi. Nie potrafił się już pozbierać i uległ Czechowi 1:3.
Wydawało się jednak, że sytuacja nadal jest korzystna, bo do następnego spotkania wyszedł Jiri Vrablik. Niestety nie znalazł sposobu na Konecnego. Nadzieja gasła z każdą minutą, a porażka 0:3, oznaczała koniec marzeń o awansie do czwórki.
Ostatni mecz był smutnym epilogiem. Zupełnie zdołowany Wenliang nie podjął walki z Jakubem Kosowskim, który załatwił sprawę w trzech krótkich setach.
Trudno nie udało się, ale żal jest duży, bo szczęście było tak blisko…