Niewytłumaczalna wtopa Warmii Energa – Stary grzech, grać trzeba do końca

13 lutego 2021, 18:24

Fatalnie rozpoczęli rewanżową rundę rozgrywek I ligi piłkarze ręczni Warmii Energa. Będąc zdecydowanym faworytem przegrali w sobotę (13 lutego) wyjazdowy mecz z SMS ZPRP Gdańsk 24:25 (10:8). Przy tak małej liczbie meczów w rozgrywkach takie porażki są nie do przyjęcia, zwłaszcza, że zespół olsztyński ma aspirację wygrać grupę A i przystąpić do turnieju barażowego o superligę. Ta wpadka może poważnie pokrzyżować plany.

SMS ZPRP Gdańsk – Warmia Energa Olsztyn 25:24 (8:10)

Warmia Energa Olsztyn : Daniel Makowski, Krystian Matusiak, Cezary Kaczmarczyk, Marek Starzec-3, Damian Didyk, Adam Konkel-1, Mateusz Kopycński-3, Michał Sikorski, Adrian Chełmiński-1, Wojciech Golks-4, Jakub Zemełka-4, Jakub Kozłowski, Michał Klapka-2, Adrian Gruszczyński-2, Piotr Dzido-1, Marcin Malewski-3.

Mecz od pierwszych minut był nerwowy. Olsztynianie przystąpili do gry mało skoncentrowani, dali sobie rzucić dwie bramki i wprawdzie wkrótce wyrównali, ale mieli ogromne kłopoty ze skutecznością w akcjach ofensywnych. To samo dotyczyło zresztą gospodarzy, ale to faworyt powinien narzucić swoje warunki i ko0ntrolować przebieg wydarzeń. W 20 minucie było 5:5 i dopiero pod koniec udało się poważniej naruszyć defensywę gdańszczan. Na przerwę olsztynianie schodzili z nieznacznym prowadzeniem 10:8. Gdy jednak po zmianie stron powiększyli dystans do czterech trafień (40 minuta 16:12) wydawało się, że rozszyfrowali przeciwnika, złapali właściwy rytm i spokojnie zainkasują punkty. Tak może myśleć postronny kibic, ale nigdy zawodnik. Tymczasem warmiakom wyraźnie udzielił się komfort, nie doceniali uczniów SMS, którzy są nieobliczalni i jak wyczują szansę ruszają do natarcia. Jeszcze w 50 minucie było 22:19 dla Warmii, ale gra zaczęła się sypać, a błędy stały się pożywka dla rywali. W 56 minucie gospodarze wyrównali na 22:22, za chwilę objęli prowadzenie. Na fali entuzjazmu trafiali celnie, w ostatniej minucie odskoczyli na 25:23. Wprawdzie Adrian Gruszczyński zdobył kontaktową bramkę, ale czas się skończył i marzenia o zwycięstwie też.