Monika Pietkiewicz tenisistka stołowa LUKS-u Stawiguda to jedna z najciekawszych postaci sportu olsztyńskiego. Z pozoru cicha, spokojna, ma w życiu wiele do powiedzenia, potrafi określić cele i dążyć do nich z żelazna konsekwencją. Od kilku lat systematycznie pnie się w hierarchii pingponga w Polsce, a ostatnie sukcesy świadczą o utwierdzeniu odpowiedniej klasy. Została mistrzynią Polski w deblu, podwójną złotą medalistą Młodzieżowych MP jest podpora zespołu ekstraklasy.
Moim marzeniem jest udział w Igrzyskach Olimpijskich i temu podporządkowałam wszystko – mówi Monika Pietkiewicz. To cez najważniejszy, który w międzyczasie wypełniają zadania pośrednie. Znalazłam się w trudnej sytuacji, bowiem droga do Aten wiedzie przez reprezentację, a z selekcjonerem kadry Jerzym Grycanem moje układy nie są najlepsze. Stąd cały czas muszę udowadniać, że jestem lepsza od jego wybranek. To zadanie bardzo trudne, ale mnie to nie przeraża, bo lubię takie wyzwania. Są motorem mojej pracy.
Czy konflikt z trenerem Grycanem to efekt Twojej decyzji o powrocie do Stawigudy po półrocznym pobycie w Ośrodku PZTS w Krakowie, gdzie selekcjoner na co dzień prowadzi szkolenie zawodniczek.
Niewątpliwie nastąpił zgrzyt, który pozostawił swoje piętno, ale to się zdarza, że trener nie może dogadać się z zawodnikiem i wtedy się rozstają. Ta współpraca się nie układała, najgorzej, że pozostały uprzedzenia. W tym widzę trudności w zakwalifikowaniu się do reprezentacji Polski. Otrzymuje powołania do kadry na wielodniowe zgrupowania, jednak nie korzystam z nich bo uważam, że jest to dla mnie stracony czas. Będąc w grupie wybranek trenera czuję się jedynie sparingpartnerką, bo na mistrzostwa Europy czy świata jadą te, które trener Grycan preferuje. Mnie wśród nich nie ma. Wole więc pracować według planu trenera klubowego, którym jest mój ojciec, bo widać wtedy owoce tej pracy. Jestem mniej sfrustrowana i zajęcia przynoszą konkretny efekt. Po powrocie z Krakowa już odbudowałam swoja psychikę, czuje się coraz mocniejsza, o czy świadcz wyniki turniejów indywidualnych, a także ranking ligowy.
Sytuacja staje się patowa, bo ewentualny udział w igrzyskach musi być związany z gra w reprezentacji. Niebagatelne są chyba też względy ekonomiczne.
Tak, marząc o olimpiadzie muszę podnosić swe umiejętności nie tylko w konfrontacji z krajowa czołówką. Potrzebne są również starty międzynarodowe. Droga do Aten wiedzie przez turnieje kwalifikacyjne, najpierw krajowe, potem międzynarodowe. A na to trzeba pieniędzy. Mam w sobie dużo determinacji i z ojcem postanowiliśmy, że wszystko stawiamy na jedna kartę. Wyłożymy własne oszczędności, poszukamy sponsorów. Żeby wystartować w olimpijskich kwalifikacjach muszę być w kraju najlepsza, wtedy nawet trenerskie uprzedzenia nie będą miały znaczenia.
A może do tej pory zmieni się selekcjoner, który nie odnosi większych sukcesów.
Jest to możliwe, ale nie chce o tym głośno mówić. To by zmieniło sytuacje. Otworzyłaby się nowa szansa. Ale bez względu na wszystko konsekwentnie będę dążyć do celu.
Jak wygląda zwyczajny dzień Moniki Pietkiewicz?
Wspominałam, że wszystko w tym roku podporządkowałam tenisowi stołowemu i w tej chwili tylko nim się zajmuje. Zawiesiłam naukę. Przebywam zazwyczaj w Gdańsku, gdzie trenuję dwa razy dziennie. Od czasu do czasu wpadam do Stawigudy, nie tylko na mecze, ale żeby pobyć z rodziną, która mnie bardzo wspiera. Poza tym rady ojca jako trenera są bezcenne. Oczywiście taki stan nie będzie trwał wiecznie. Niebawem podejmę studia, ale takie, które pozwalałyby profesjonalnie zajmować się sportem. Na pewno więc nie prawo, bo ono pochłaniają ogrom czasu. Nie lubię robić nic na pół gwizdka.
Jak określiłabyś skalę swojego talentu?
Cóż, w tenisie stołowym najważniejsza jest wytrwałość, cierpliwie trzeba czekać na wyniki, stabilizację. Pamiętam, że jako młodziczka przegrywałam wielokrotnie z rówieśniczkami. Niektóre z nich już zerwały se sportem, inne są słabsze ode mnie. Trzeba wytrzymać reżim treningowy, być odpornym na niepowodzenia, nie zachłystywać się pojedynczymi sukcesami. Talent też się liczy i chyba go trochę mam.
LUKS Stawiguda jest czołowym klubem w kraju. Ze wzrostem poziomu sportowego, który jest niewątpliwy, nie idzie stabilizacja finansowa. Od kilku miesięcy zawodniczki wicelidera ekstraklasy nie dostają pieniędzy. Nie przeszkadza Ci to w grze?
Tenis stołowy to gra bardzo precyzyjna i trzeba być maksymalnie skoncentrowanym, dlatego staram się wznieść ponadto i skupić uwagę tylko na spotkaniu z rywalka. To, że nie dostajemy stypendium jest oczywiście denerwujące, zwłaszcza, że od pewnego czasu apanaże zostały obcięte o pięćdziesiąt procent. W mojej sytuacji każda złotówka jest istotna, bo nadal w siebie inwestuję, by osiągnąć odpowiednią klasę.
Czy w związku z tym nie przeniesiesz się po sezonie do innego klubu? Wielokrotny mistrz Polski z siedziba ostatnio w Sandomierzu od dawna składa Ci propozycje.
Czuję sentyment do Stawigudy, bo to do tej pory mój jedyny klub. Względy rodzinne też maja ogromne znaczenie. Jeśli w LUKS-ie sytuacja się ustabilizuje i będzie do zaakceptowania to zostanę. Jeśli nie to chyba skorzystam z oferty, bo to dla mnie ostatni dzwonek by wypłynąć na szersze wody. Ale serce zostanie zawsze tu…w Stawigudzie.
Rozmawiał Marek Dabkus
Wywiad ukazała się w papierowym wydaniu WAMA-SPORT (kwiecień 2003)
PS. W tym samym roku Monika Pietkiewicz otrzymała powołanie do reprezentacji na mistrzostwa świata w Paryżu. Nie była to jednak decyzja selekcjonera lecz rada trenerów w PZTS. W Igrzyskach Olimpijskich w Atenach Moniki zabrakło.
Osiągnięcia sportowe
Jest brązową medalistką mistrzostw Europy kadetek w grze podwójnej, wielokrotną medalistką mistrzostw Polski (m. in. złoto w grze mieszanej z Lucjanem Błaszczykiem, czterokrotne srebro w grze pojedynczej), uczestniczką mistrzostw świata: Osaka 2001, Paryż 2003, Guangzhou 2008, Paryż 2013.
Osiągnięcia w mistrzostwach Polski:
2004 rok
wicemistrzyni Polski w singlu – Kraków
2006 rok
wicemistrzostwo Polski seniorek w singlu – Zawiercie
brązowy medal mistrzostw Polski seniorek w parze z Katarzyną Gieryń – Zawiercie
2007 rok
złota medalistka mistrzostw Polski w deblu w parze z Xu Jie – Rzeszów
2009 rok
złota medalistka mistrzostw Polski w mikście w parze z Filipem Szymańskim
2010 rok
brązowa medalistka mistrzostw Polski w deblu w parze z Antoniną Szymańską – Sosnowiec
2011 rok
brązowa medalistka mistrzostw Polski Seniorek w singlu i brązowa w deblu w parze z Darią Јuczakowską – Białystok
2012 rok
srebrna medalistka mistrzostw Polski Seniorek w singlu i brązowa w deblu w parze z Antoniną Szymańską – Wieliczka
2013 rok
srebrna medalistka mistrzostw Polski seniorek w singlu i srebrna w deblu w parze z Antoniną Szymańską – Ostróda