Pamiętam organizowane na „Leśnym” imprezy. Pierwsze własne próby skoków ze spadochronem, dokonywane z istniejącej po sąsiedzku ze szpitalem MSW, istniejącej tam wieży. Do dzisiaj czuje smak kolorowych porcji lodów, kupowanych mi przez rodziców w kawiarence Wojewódzkiego Domu Kultury. Wiele godzin spędzałem na kortach należących wówczas do Sparty, a następnie OKS, uganiając się za piłką do koszykówki lub siatkówki. Tam bowiem odbywały się, poza okresem zimowym, treningi tenisistów, koszykarek i koszykarzy oraz siatkarek i siatkarzy wspomnianych klubów. Tam też po raz pierwszy usłyszałem ich imiona i nazwiska, a nawet miałem przyjemność poznać wiele olsztyńskich sław tenisa, basketu i volleya.
Do nich należeli tenisiści: Krzysztof Dąbrowski, Antoni Firkowski, Marek Furgał, Zbigniew Jabłonowski, Edward Kulpa, Lesław Markowicz; koszykarze: Janusz Dziechciński, Krzysztof Gwis, Bogusław Guła, Wiesław Hincman, Jacek Jeżowski, Tadeusz Korniak, Stanisław Stasiak; koszykarki (grały w II lidze tzw. terytorialnej): Jadwiga Daszczuk, Urszula Bocheńska, Krystyna Jaśkiewicz-Grzegorzewska, Wiesława Daniec-Szumska, Hanna Szumska-Żotkiewicz, Jadwiga Kowalewska, Bronisława Kwiatkowska, Wiesława Zelwert, Maria Jaśkiewicz; siatkarki: Chełstowska, Halina Dropek-Chotkowska, Jadwiga Gawczyńska-Ptak, Stanisława Onisk, Helena Rejter, Danuta Reksnis, Krystyna Rossochacka, Jadwiga Rudnicka; siatkarze (grali w II lidze): Jan Balukiewicz, Andrzej Chełstowski, Jerzy Kret, Stanisław Maszczyk, Tadeusz Ptak, Henryk Rossochacki, Józef Sikora, Jerzy Welsyng, Jerzy Wróblewski, Stanisław Zduńczyk, Wiesław Zwierzyński, Tadeusz Żotkiewicz.
Miałem też przyjemność poznać dość liczne grono działaczy i szkoleniowców związanych z tymi dyscyplinami. Najbardziej popularni z nich to: Zdzisław Bystrzycki, Janusz Figurski, Stanisław Gabszewicz, Aleksander Grzegorzewski, Marian Heś, Władysław Kapuścik, Marian Małkiewicz, Wacław Ostrowski, Tadeusz Paradowski, Marian Pałasz, Stefan Piątczak, Stanisław Regiec, Kazimierz Tippe.
O przedstawicielach środowiska lekkoatletycznego wspomnę w dalszej części cyklu. W tamtym okresie zabiegałem u działaczy by zezwolili mi pełnić funkcje „gońca” podczas imprez lekkoatletycznych i opiekuna zawodników na metach wyścigów kolarskich usytuowanych na „Leśnym”. Pamiętam organizowane tam występy zespołów artystycznych, ze słynnym w ówczesnych latach Zespołem Pieśni i Tańca Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej.
W ostatnich latach, już po jego zniknięciu ze sportowej mapy Polski, obserwujemy rosnącą troskę o dalsze losy tamtych terenów. Szkoda tylko, że dużo mniejsze ze strony tych, którym powinno najbardziej zależeć na przywróceniu im dawnego blasku. Tymczasem rządzący stolicą naszego regionu szukają tylko powodów by zepchnąć to zadanie na dalszy plan, a najlepiej by o nim zapomnieć.
Pisząc, czy mówiąc o Stadionie Leśnym mamy najczęściej na myśli jego historię po roku 1945. Tymczasem nie można zapomnieć, że służył on sportowcom jeszcze przed wybuchem II wojny światowej. Mieszkańcy Prus Wschodnich, z którymi miałem okazję rozmawiać – wspominali, o jego powstaniu. Pod koniec XIX wieku osuszono tamtejsze bagniste tereny, budując specjalny przepust, za pomocą którego odprowadzono wody powierzchniowe do przepływającej opodal rzeki Łyny. To pozwoliło pobudować najpierw strzelnicę, po prawej stronie drogi wylotowej z Olsztyna do Dobrego Miasta, a kilkanaście lat później stadion.
Uroczystość oddania go do użytku odbyła się 5 września 1920 roku. Tak więc doczekaliśmy się 100-letniej rocznicy tego wydarzenia. Był to czas obfitujący w liczne i niezwykle ważne wydarzenia i to nie tylko dla Olsztyna, ale całych Prus Wschodnich. Rok plebiscytu. Na dzisiejszych terenach Warmii i Mazur panowała atmosfera antypolskiej nienawiści. Odnotowywano liczne prowokacje wobec stowarzyszeń i ludzi podkreślających swe polskie korzenie opowiadających się za polskością tych ziem.
Pozostałe wydarzenia, które w innej sytuacji politycznej, znalazłyby się na pierwszych stronach ukazujących się wówczas czasopism, w tym momencie odnotowywano jedynie w telegraficznym skrócie. Dlatego trudno znaleźć w ówczesnej polskojęzycznej prasie opisy premierowych zawodów, a przynajmniej z samej uroczystości jego otwarcia.
Przez lata poszukiwałem kontaktu z ludźmi mogącymi przybliżyć pierwszy okres funkcjonowania tego wyjątkowego obiektu. Ci, którzy mieli okazję startować na jego bieżni lub grali na tamtejszej murawie wspominali to niechętnie, przekazując wstydliwie jedynie „szczątki”, padających rezultatów i osiągane wyniki. A jak się po latach okazywało były one obiecujące.
Jednym z tych, który spędził na stadionie w Jakubowie wiele godzin był Wilhelm Kornalewski. Działdowianin z urodzenia, sportowiec, działacz, nauczyciel wychowania fizycznego, trener i społecznik, startował na „Leśnym” dziesiątki razy. Był dobrym, a jak na tamte lata bardzo dobrym, wszechstronnym lekkoatletą – rekordzistą Polski szkół średnich w rzucie oszczepem (60,17). Doskonale radził sobie też w pchnięciu kulą (16,27) i rzucie dyskiem (57,76). Osiągał dobre wyniki (jak na lata międzywojenne)w skoku w dal (6,37) i wzwyż (173).
„Wiluś” – jak nazywali go przyjaciele, odkrywca talentu i wychowawca Ryszarda Patelki, świetnego przed laty oszczepnika, reprezentanta słynnego przed laty wunderteamu, był symbolem i pomostem ciągłości lekkiej atletyki okresu przedwojennego i powojennego. To jego wspomnienia pozwoliły mi na poznanie roli jaką odegrał Stadion Leśny w rozwoju „królowej” w Prusach Wschodnich.
Przed drugą wojną światową lekkoatletyka w Prusach Wschodnich była dyscypliną wiodącą. Autorzy książki „50 lat Okręgowego Związku Lekkiej Atletyki na Warmii i Mazurach” – Zdzisław Majchrowicz, Eugeniusz Miszczuk i Leopold Szczerbicki wspominają: „w latach międzywojennych istniało tu wiele organizacji, w których uprawiano lekką atletykę. Do nich należały m.in. Królewski Klub Gimnastyczny (KTC), Akademicki Klub Sportowy (KSCO), Towarzystwo dla ruchu sportowego przy zakładach pracy (VfB), Towarzystwo dla ćwiczeń fizycznych (WfK), Kolejowe Towarzystwo Sportowe (RSV) i Związek Głuchych, który w klasyfikacji drużynowej zajmował czołowe miejsce w Niemczech”.
Do 1939 roku stadion, który dzisiaj nazywamy „Leśnym” był często areną różnego rodzaju zawodów, w tym mistrzostw Prus Wschodnich, łącznie z Wolnym Miastem Gdańsk. Ruch sportowy nie zamarł nawet w czasie działań wojennej zawieruchy, chociaż wówczas startowała wyłącznie młodzież szkolna, rekrutująca się najliczniej z Nidzicy, Olsztyna, Ostródy i Szczytna, bo w tych miastach lekkoatletyka uprawiana była masowo. Co prawda głównym ośrodkiem „królowej” w tamtym czasie był Królewiec (Kaliningrad), ale Olsztyn niewiele mu ustępował. Ostatnie mistrzostwa Prus Wschodnich rozegrano w roku 1944, w czasie gdy do Narwi zbliżała się już Armia Czerwona.
Z Prus Wschodnich pochodziło wielu znanych wówczas lekkoatletów, kilku reprezentantów Niemiec, startujących na „Leśnym” na co dzień. Do najlepszych należał Emil Hirschfeld, broniący barw VfB. Ten – jak go często nazywano – niezawodny miotacz był: czterokrotnym rekordzistą świata w pchnięciu kulą (wszystkie swe najlepsze wyniki uzyskał w 1928 roku, osiągając kolejno: 15,79m. 15,87 m, 16,00 m i 16,04 m), brązowym medalistą olimpijskim z Amsterdamu (1928 r.) 15,72 m i czwartym w Berlinie (1936 r.) 15,56 m.
Inna znana postać to mieszkający w Ostródzie Gerard Hillbrecht. Był także miotaczem, ale i cenionym wieloboistą. Mistrzem i rekordzistą Niemiec juniorów w rzucie dyskiem. Z kolei Gerhard Stöck, student z Królewca, był pierwszym miotaczem Niemiec – mistrzem olimpijskim z 1936 roku (Berlin) w rzucie oszczepem (71,84 m). Na stadionie w Olsztynie trenowali: Molles – wielokrotny reprezentant Niemiec w rzucie oszczepem, dyskiem, pchnięciu kulą i skoku w dal, Erwin Blask – mistrz Niemiec, który jako pierwszy z reprezentantów Niemiec przekroczył w rzucie młotem granicę 50 metrów, srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich z Berlina (1936 r.) – 55,04 m. Rosenthal – miał na swym koncie pokonaną poprzeczkę na wysokość 190 cm (1938 r.). Nie można zapomnieć o mieszkającym w Korszach oszczepniku, Bruno Scholokolu. Królował w latach 1926 – 1928 będąc mistrzem i rekordzistą Niemiec, uczestnikiem Igrzysk Olimpijskich w Amsterdamie (uplasował się poza pierwszą szóstką).
Wśród uczestników imprez organizowanych na stadionie w Jakubowie nie brakowało i sportowców z polskim pochodzeniem. Wiele sukcesów odnosił Wawrzyn, średniodystansowiec mieszkający w Mrągowie i oszczepnik – Zakrzewski. Silnym punktem polskiego środowiska był mieszkający w Królewcu – Borkowski. Wiele pochwał zbierali lekkoatleci wywodzący się z Działdowa. Z. Bonet najlepsze wyniki osiągał w skoku wzwyż, a Ratajczak był mistrzem Polski Sokoła w pięcioboju oraz wspomniany już Wilhelm Kornalewski. (cdn)
Janusz PORYCKI