Trudno nam się pogodzić z degradacją siatkówki w Olsztynie , która przez lata była wizytówką i powodem do dumy. Na podstawie kilkuletnich doświadczeń można śmiało wysunąć tezę, że kortowianie nie potrafili się przystosować się do realiów funkcjonowania PLUS LIGI, zmienić orientacji w funkcjonowaniu klubu, a przede wszystkim budowy zespołu. I obojętnie czy mieli najwyższy budżet wśród uczestników, czy klepali biedę.
W przeszłości AZS szanowano nie tylko za osiągnięcia sportowe, ale oryginalność szkolenia. Tymczasem do lamusa odłożono sprawdzony system w, bazujący na wychowankach oraz ściąganiu do Kortowa na studia siatkarzy z młodzieżowych klubów. Poddano się bezwiednie wpływom menadżerów, którzy wcisną każdą ciemnotę, żeby tylko dobrze sprzedać zawodnika i potrafią nawet nieudacznika wykreować na gwiazdę. Zdaję sobie sprawę, że siatkówką zawładnęła globalizacja, która zresztą ją niebawem zniszczy, to nie znaczy jednak, że trzeba tak łatwo poddawać się tendencjom. Podstawową normą w PLUS LIDZE jest posiadanie przynajmniej trzech obcokrajowców, bo bez nich to chyba nie wypada grać w ekskluzywnych rozgrywkach
Tymczasem proszę zauważyć, że liderem rozgrywek jest AZS Częstochowa, który nie ma w składzie zagranicznych siatkarzy i radzi sobie doskonale. Dlatego, że kierownictwo klubu ma doskonałe rozeznanie o wartości sportowej zawodników, potrafi też rozmawiać z siatkarzami, którzy już są u schyłku kariery, a jednak w lidze potrafią na tyle scementować drużynę, by ta była w tabeli przed Resovią, Jastrzębiem czy innymi rywalami o dużo większym budżecie.
A więc nie tylko wielkie pieniądze, ale też własna, autorska koncepcja, która pozwala na zbudowanie teamu z prawdziwego zdarzenia o ścisłych wzajemnych więziach emocjonalnych zawodników, grających nie tylko z pobudek materialnych.
Czy AZS Olsztyn stać na opracowanie własnej strategii? W sytuacji, kiedy zakończyła się współpraca z takimi potentatami jak PZU nie ma chyba innego wyjścia. Inaczej wtopimy się w szarość dolnych rejonów PLUS LIGI lub w ogóle z niej spadniemy.
Marek Dabkus